Ostatni bilans, podany w piątek przez aleksandryjską służbę zdrowia, mówił o 43 zabitych. Według egipskiej telewizji praktycznie niezmieniona pozostała liczba rannych w wypadku - w piątek informowano o 122, a w sobotę o 123 osobach z obrażeniami.
Jeden z maszynistów oddał się w ręce policji i został umieszczony w areszcie - podał rządowy dziennik "Al-Ahram".
Prezydent Egiptu Abd el-Fatah es-Sisi obiecał jak najszybsze wyjaśnienie przyczyn katastrofy i złożył kondolencje bliskim ofiar. Zapowiedział też, że rodziny ofiar otrzymają po 50 tys. funtów egipskich (ok. 2,4 tys. euro) odszkodowania.
Katastrofa kolejowa - jak pisze dpa, największa od co najmniej pięciu lat - wydarzyła się w piątek na obrzeżach Aleksandrii, miasta portowego na śródziemnomorskim wybrzeżu Egiptu, gdy pociąg nadjeżdżający z Kairu uderzył w tył pociągu, który zatrzymał się na stacji Chorszid po przybyciu do Aleksandrii z Port Saidu.
Egipcjanie od lat skarżą się, że władze zaniedbują infrastrukturę kolejową i podstawowe standardy bezpieczeństwa, co prowadzi do wielu wypadków.
W lutym 2002 roku doszło do najtragiczniejszej dotąd katastrofy kolejowej w historii Egiptu - w zatłoczonym pociągu jadącym z Kairu do Luksoru wybuchła butla z gazem; w wywołanym tym zdarzeniem pożarze zginęło ponad 370 ludzi.
PAP