Rodzice chłopca Connie Yates i Chris Gard stoczyli długą batalię, by móc leczyć syna eksperymentalną metodą w USA. Niestety chłopczyk zmarł zaledwie tydzień przed swoimi pierwszymi urodzinami.
Sąd nakazał przenieść Charliego ze szpitala do hospicjum, gdzie miał być odłączony od aparatury podtrzymującej go przy życiu.
Ludzie z całego świata zebrali 1,5 milion euro, by pomóc rodzinie Gardów w ratowaniu ich dziecka.
Charlie chorował na rzadką chorobę mitochondrialną, przez którą osłabiały się mięśnie serca i innych ważnych organów.
Stan chłopca ciągle się pogarszał. Jego rodzice przez pięć miesięcy walczyli w sądzie o to, by móc wywieźć chłopca do USA na eksperymentalne leczenie, ale ich apelację odrzuciły brytyjskie sądy oraz Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
Rodzicom swoją pomoc zaoferowały Stany Zjednoczone i Watykan, jednak w zeszłym tygodniu po zobaczeniu zdjęć, z których wynikało, że stan Charliego znacznie się pogorszył, rodzice chłopca przerwali walkę i powiedzieli, że "czas się skończył".
Rodzice prosili, by chłopiec mógł swoje ostatnie dni spędzić w domu, jednak aparatura podtrzymując życie nie zmieściła się w drzwiach wejściowych.
na podst. BNS
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.