Co najmniej 6 osób zginęło w wyniku pożaru w Londynie

2017-06-14, 16:19
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Co najmniej 6 osób zginęło w wyniku pożaru w Londynie © Scanpix/Sputnik

Co najmniej sześć osób zginęło w środę w wyniku pożaru wieżowca mieszkalnego Grenfell Tower w zachodnim Londynie - poinformowała londyńska policja. Zastrzegła przy tym, że liczba ofiar prawdopodobnie wzrośnie.


W oświadczeniu przesłanym PAP komisarz Stuart Cundy z policji metropolitalnej potwierdził, że w wyniku tragedii śmierć poniosło sześć osób, ale jednocześnie zaznaczył, że "ta liczba prawdopodobnie wzrośnie".

Londyńskie pogotowie ratunkowe poinformowało, że 64 osoby zostały przewiezione do sześciu szpitali na terenie Londynu. Wśród nich 20 osób znajduje się w stanie krytycznym. Jak dodano, 10 kolejnych osób przyjechało do szpitali na własną rękę. Tym samym w szpitalach opatrywanych jest 74 rannych.

Według burmistrza miasta Sadiqa Khana wiele osób jest zaginionych.

Ogień, który pojawił się tuż przed godz. 1 czasu lokalnego (godz. 2 czasu polskiego), w ciągu kilkunastu minut objął 24 piętra wieżowca. Strażacy przybyli na miejsce w ciągu zaledwie kilku minut, ale do godz. 11 rano czasu lokalnego (godz. 12 czasu polskiego) wciąż nie udało im się dogasić ognia na wyższych piętrach.

Szefowa straży pożarnej Dany Cotton powiedziała, że "w ciągu 29 lat swojej pracy w straży pożarnej nie widziała niczego o takiej skali", określając zdarzenie mianem "bezprecedensowego".

Do walki z pożarem w pobliżu stacji metra Latimer Road skierowano ponad 250 strażaków. W operacji ratowniczej uczestniczy też ponad 100 osób, w tym ratownicy medyczni, lekarze specjaliści, lekarze z pogotowia lotniczego i dyspozytorzy w centrum zarządzania kryzysowego, a także 100 policjantów.

Cotton dodała, że strażacy "uratowali dużą liczbę ludzi" z wnętrza budynku i że dotarli do 20. piętra wieżowca.

W rozmowie z telewizją Sky News burmistrz Londynu Sadiq Khan powiedział, że wiele osób uznano za zaginione. Ratusz "dysponuje pewnymi liczbami, ale musimy być ostrożni z ich podawaniem" - dodał.

"Możemy polegać na prostej matematyce: było tam 120 mieszkań, z czego część z nich miała po cztery sypialnie. Niektórym osobom udało się opuścić mieszkania, inni zostali uratowani przez strażaków, ale jest pewna liczba zaginionych. Część z nich być może znalazła schronienie u sąsiadów lub mieszkających niedaleko przyjaciół; lokalne władze także zapewniły miejsce, gdzie mogą się zgłosić" - tłumaczył.

Straż pożarna poinformowała, że wieżowiec został sprawdzony przez inżynierów i nie grozi zawaleniem.

Służby będą próbowały ustalić, co spowodowało pożar. Cotton odmówiła spekulacji na temat sugerowanych zaniedbań ze strony odpowiedzialnych za budynek władz dzielnicy Kensington i Chelsea. Zapewniła, że "bezpieczeństwo Grenfell Tower będzie przedmiotem śledztwa".

Jeden z szefów londyńskiego pogotowia ratunkowego Paul Woodrow zaapelował do mieszkańców Londynu, aby dzwonili pod numery ratunkowe tylko w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, pozwalając służbom skupić się na akcji w Grenfell Tower.

Wewnątrz wybudowanego w 1974 roku budynku znajdowało się ok. 120 mieszkań, które w większości były lokalami komunalnymi zarządzanymi przez władze dzielnicy i prywatnego operatora KCTMO.

W latach 2015-2016 budynek przeszedł gruntowny remont, w trakcie którego m.in. wymieniono okna i wzmocniono elewację. Grupa mieszkańców prowadząca bloga Grenfell Action Group opublikowała jednak artykuł, w którym oceniła, że "jedynie incydent, który będzie skutkował utratą życia mieszkańców pozwoli na przeprowadzenie zewnętrznej analizy, mającej rzucić światło na działania, charakteryzujące zgubne zarządzanie tej niefunkcjonującej organizacji".

Jednocześnie oskarżyli operatora budynku KCTMO o stworzenie "niebezpiecznych warunków do życia" i naruszenie przepisów dotyczących bezpieczeństwa. Ostrzegali, że błędne zarządzanie nieruchomością grozi w przyszłości "ogromną katastrofą".

W środę rano mieszkańcy napisali na stronie, że "przewidywali, iż ta katastrofa jest nie do uniknięcia", a "ich ostrzeżenia zostały zignorowane".

Przewodniczący rady dzielnicy Nick Paget-Brown ocenił w rozmowie z telewizją Sky News, że pożar jest "absolutnie druzgocący" i zapewnił, że podejmowane są działania mające na celu weprzeć mieszkańców dotkniętych zdarzeniem. Jak dodał, w budynku mieszkało "kilkaset osób".

PAP

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • 30 czerwca 2024 

    13 niedziela zwykła

    Mk 5, 21-43

    Ewangelii według świętego Marka

    Gdy Jezus przeprawił się łodzią na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego, zebrał się wokół Niego wielki tłum. Przyszedł też jeden z przełożonych synagogi, który nazywał się Jair. Gdy zobaczył Jezusa, upadł Mu do stóp i błagał: „Moja córeczka jest umierająca. Przyjdź i połóż na nią ręce, aby wyzdrowiała i żyła”. Jezus poszedł z nim, a wielki tłum podążał za Nim, napierając na Niego ze wszystkich stron. Była tam pewna kobieta, która dwanaście lat chorowała na krwotok. Dużo wycierpiała od wielu lekarzy. Wydała wszystkie swoje oszczędności, ale nic jej nie pomagało, a nawet czuła się coraz gorzej. Gdy usłyszała o Jezusie, podeszła w tłumie od tyłu i dotknęła Jego płaszcza. Mówiła bowiem: „Jeśli tylko dotknę Jego płaszcza, odzyskam zdrowie”. Od razu miejsce krwotoku zagoiło się i poczuła, że jest uzdrowiona ze swej dolegliwości. Również Jezus natychmiast odczuł, że moc wyszła od Niego. Zwrócił się do tłumu, pytając: „Kto dotknął mojego płaszcza?”. Lecz uczniowie mówili do Niego: „Widzisz, jak tłum ze wszystkich stron napiera na Ciebie, a Ty pytasz: «Kto Mnie dotknął?»”. On jednak spojrzał wkoło, by zobaczyć tę, która to zrobiła. Kobieta, przelękniona i drżąca, wiedząc, co się jej stało, przyszła, upadła przed Nim i wyznała całą prawdę. A On powiedział do niej: „Córko, twoja wiara cię uzdrowiła, idź w pokoju i bądź wolna od twojej dolegliwości”. Kiedy jeszcze to mówił, przyszli z domu przełożonego synagogi i oznajmili: „Twoja córka umarła. Czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?”. Lecz Jezus, słysząc, co mówią, zwrócił się do przełożonego synagogi: „Nie bój się, tylko wierz!”. I nie pozwolił nikomu iść ze sobą, z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakuba. Gdy przyszli do domu przełożonego synagogi, zobaczył zamieszanie i płaczki głośno lamentujące. Wszedł, mówiąc do nich: „Dlaczego robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi”. Lecz oni wyśmiewali się z Niego. On zaś wyrzucił wszystkich, wziął z sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy Mu towarzyszyli, i wszedł tam, gdzie leżało dziecko. Wziął dziecko za rękę i rzekł: „Talitha kum”, to znaczy: Dziewczynko, mówię tobie, wstań! Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I zdziwili się ogromnie. Lecz przykazał im stanowczo, aby nikt się o tym nie dowiedział, i powiedział, aby dali jej jeść.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24