Do tragedii doszło w poniedziałek rano czasu lokalnego w jednym z magazynów na przemysłowych przedmieściach Orlando. Uzbrojony w broń palną i nóż mężczyzna wszedł na teren firmy i zaatakował znajdujące się tam osoby. Zabił na miejscu czworo byłych kolegów, piąta ofiara zmarła po przewiezieniu do szpitala.
Policja podkreśliła, że dzięki szybkiej interwencji funkcjonariuszy, którzy przybyli na miejsce po dwóch minutach od wezwania, udało się ocalić życie siedmiu kolejnych osób zatrudnionych w firmie. Produkuje ona akcesoria do samochodów campingowych.
"Nie możemy powiązać tego wydarzenia ze światowym terroryzmem" - zapewniła na Twitterze policja. "Na tę chwilę wygląda to naprawdę na przypadek przemocy w pracy" - powiedział na konferencji prasowej szeryf hrabstwa Orange Jerry Demings, zapewniając, że "sercem jest z ofiarami".
W czerwcu 2014 roku policja interweniowała w tym samym zakładzie pracy, bo mężczyzna, który dokonał w poniedziałek zabójstw, uderzył wówczas kolegę. Nie postawiono mu wtedy żadnych zarzutów karnych. Mężczyzna miał jednak na koncie wyroki za posiadanie marihuany oraz stosowanie przemocy.
PAP