Głosowanie liczącej 15 członków Rady Bezpieczeństwa odbyło się dziś w nocy w Nowym Jorku. Zakończyło tygodnie intensywnych negocjacji dyplomatów z USA i Rosji oraz trwający ponad dwa lata impas w Organizacji Narodów Zjednoczonych w sprawie konfliktu w Syrii, w którym siły rządowe walczą z rebelią. Rezolucja bazuje na porozumieniu zawartym między dwoma mocarstwami w Genewie w połowie września.
"Dziś społeczność międzynarodowa sprostała zadaniu" – powiedział po głosowaniu sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, decyzję organizacji uznając za "historyczną". Dodał, że na połowę listopada planowana jest konferencja pokojowa dotyczącą konfliktu w Syrii.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow ucieszył się z rezolucji oznajmiając, że Moskwa jest gotowa do wzięcia udziału we wszystkich operacjach w Syrii. Zastrzegł, że sukces międzynarodowy nie spoczywa jedynie na barkach władz w Damaszku, we współpracę powinna zaangażować się syryjska opozycja.
Sekretarz stanu USA John Kerry uznał, iż rezolucja pokazuje, że dyplomacja jest wystarczająco silna, by "rozbroić najgorszą z broni wojennych". Ostrzegł jednak, że jeśli Damaszek nie zastosuje się do planu ONZ, poniesie konsekwencje.
Ambasador Syrii przy ONZ Baszar Dżaafari powiedział, że do zapisów rezolucji powinny również dostosować się kraje wspierające syryjskich rebeliantów, a więc: Turcja, Arabia Saudyjska, Katar, Francja i USA.
Zgodnie z porozumieniem zawartym przez USA i Rosję w Genewie, Syria przyjmie inspektorów ONZ nie później niż w listopadzie br. Waszyngton i Moskwa ustaliły też, że syryjska broń chemiczna ma być całkowicie zniszczona do połowy 2014 roku. Reżim w Damaszku ma udostępnić im wszystkie miejsca, które chcieliby zbadać pod kątem broni chemicznej. (PAP/Radio ZET)