Moskiewski dziennik podkreśla, że "Rosja nie będzie bezpośrednio ingerować w konflikt syryjski; swój sprzeciw wobec stanowiska Zachodu nadal będzie wyrażać kanałami dyplomatycznymi".
"Wszelako otwarte ignorowanie stanowiska Moskwy przez kilka stolic europejskich i Waszyngton raczej nie będzie sprzyjać współpracy w ramach ONZ w innych ważnych dla Zachodu kwestiach" - konstatuje "Rossijskaja Gazieta", a jako przykład wymienia dostawy broni do krajów trzecich i irański program nuklearny.
Komentując czwartkową wypowiedź Baracka Obamy, który oznajmił, iż nie podjął jeszcze decyzji w sprawie reakcji na wydarzenia w Syrii, dziennik zauważa, że można odnieść wrażenie, iż prezydent USA "próbuje usiedzieć na dwóch stołkach".
"Z jednej strony usiłuje zadowolić znaczącą część (waszyngtońskich) elit politycznych, domagającą się natychmiastowego uderzenia odwetowego przeciwko Syrii, a z drugiej - popiera tych, którzy uważają, że zażegnanie kryzysu syryjskiego metodami wojskowymi jest niemożliwe i że bez wysiłków dyplomatycznych sytuacja może tylko ulec pogorszeniu" - tłumaczy.
"W rezultacie prezydent USA wybrał drogę kompromisową - +wojny według planu+" - pisze "Rossijskaja Gazieta", wyjaśniając, że "Damaszek wie, kiedy, gdzie i jak długo będzie bombardowany". "I ma wystarczająco dużo możliwości, aby zminimalizować skutki skierowanej przeciwko niemu akcji militarnej" - dodaje.
Dziennik zauważa również, że takie "pokojowe nastawienie Waszyngtonu pozwoliło ekspertom wyciągnąć wniosek, że syryjskie władze nie będą odpowiadać na ataki z powietrza na swoje terytorium".
"Kilkadziesiąt rakiet, wystrzelonych przez siły koalicji w kierunku Syrii w ramach akcji odstraszania, nie zmieni układu sił w konflikcie wewnątrzsyryjskim i nie wyrządzi większej szkody potencjałowi obronnemu Damaszku" - wskazuje.
"Rossijskaja Gazieta" informuje, że "z ostatnich doniesień wynika, iż armia syryjska zmienia miejsca dyslokacji swoich pododdziałów, a służby państwowe opuszczają te siedziby w syryjskiej stolicy, które z największym prawdopodobieństwem zostaną zaatakowane".
Zdaniem dziennika sytuacja wokół Syrii rozwija się w taki sposób, jakby "uczestnicy tej wielkiej geopolitycznej gry uzgodnili wspólny plan działań, które teraz realizują w praktyce".
PAP