Według rosyjskiej gazety Stany Zjednoczone "wykreśliły Federację Rosyjską z listy swoich priorytetów co najmniej do 2017 roku". "Źródła na Kremlu także mówią o nadejściu przymrozków" - dodaje "Kommiersant".
Dziennik zaznacza, że decyzja Białego Domu spowodowana jest nie tylko sporem wokół byłego pracownika amerykańskich służb wywiadowczych Edwarda Snowdena, który uzyskał w Rosji tymczasowy azyl, ale również "uświadomieniem sobie przez Waszyngton, iż nie jest możliwe osiągnięcie przełomu w sprawach, które prezydent USA uznaje za kluczowe - redukcji arsenałów jądrowych i obrony przeciwrakietowej".
Powołując się na własne źródła, "Kommiersant" podaje, że początkowo Biały Dom ostateczną decyzję w sprawie wizyty Obamy w Moskwie zamierzał podjąć po planowanych na najbliższy piątek w Waszyngtonie rozmowach ministrów spraw zagranicznych i obrony FR: Siergieja Ławrowa i Siergieja Szojgu - z ich amerykańskimi partnerami: Johnem Kerrym i Chuckiem Haglem.
"Źródło zbliżone do Departamentu Stanu wyjaśniło, że USA miały nadzieję, iż podczas spotkania +dwa plus dwa+ rosyjscy ministrowie wyłożą na stół argumenty, które przekonają Biały Dom do nieodwoływania moskiewskiego szczytu. Takim argumentem mogłaby być gotowość Rosji do dokonania poważnego postępu w sferze rozbrojenia. Jednak w przededniu spotkania stało się jasne, że nie udało się zbliżyć stanowisk" - przekazuje gazeta.
"Kommiersant" przytacza opinię szefa wpływowej Rady ds. polityki zagranicznej i obronnej Fiodora Łukjanowa, który przewiduje, że reakcja Moskwy na odwołanie wizyty Obamy będzie "bardzo negatywna". Politolog wyjaśnił, że strona rosyjska "długo wizytę przygotowywała i wiązała z nią duże nadzieje".
Moskiewski dziennik cytuje też eksperta amerykańskiego Brookings Institution Stevena Pifera, według którego odwołanie szczytu w Moskwie świadczy nie tylko o ochłodzeniu stosunków między USA a Rosją, ale także o tym, że relacje z prezydentem FR stały się dla Obamy "mało znaczące" z punktu widzenia priorytetów na drugą kadencję.
"Mając na uwadze to, że Pifer uważany jest za analityka zbliżonego do Białego Domu, jego werdykt oznacza, że do końca kadencji prezydenckiej Baracka Obamy Rosję i Stany Zjednoczone czeka +zimny pokój+" - wskazał "Kommiersant".
"Wiedomosti" przywołują natomiast opinię politologa Nikołaja Złobina, który uważa, iż wizyta Obamy w Moskwie "od początku nie miała sensu, gdyż w żadnym punkcie rosyjsko-amerykańskiego porządku dziennego nie ma postępu". Politolog dodał, że przyjazd do stolicy Rosji byłby dla prezydenta demonstracją słabości w oczach republikańskiej opozycji ostro krytykującej go za Snowdena.
Zdaniem Złobina "brak dialogu między Rosją a USA może się odbić na poszukiwaniu wyjść z kryzysów syryjskiego i irańskiego, sytuacja wokół których znalazła się w ślepym zaułku".
Z kolei Maria Lipman z moskiewskiego Centrum Carnegie, którą także cytują "Wiedomosti", zwróciła uwagę, że o ile w 2008 roku podczas wojny z Gruzją problemy w stosunkach rosyjsko-amerykańskich były przejściowe, o tyle teraz mają charakter strategiczny i długofalowy. "Po Putinie można się spodziewać ostrych odpowiedzi, przy czym niesymetrycznych, jak miało to miejsce po przyjęciu aktu Magnitskiego, czego konsekwencją był zakaz adoptowania sierot przez rodziny z USA" - ostrzegła politolog.
Natomiast "Niezawisimaja Gazieta" przytacza wypowiedź dyrektora Instytutu USA i Kanady Rosyjskiej Akademii Nauk Siergieja Rogowa, który wyraził pogląd, że "jeśli Snowden opuściłby Rosję, to sytuacja mogłaby wrócić do punktu wyjścia, mimo poważnych problemów i rozbieżności (między Moskwą a Waszyngtonem)".
"Wzięliśmy na siebie odpowiedzialność, choć konieczności takiej nie było. Chińczycy szybko uwolnili się od Snowdena, a my nie zdołaliśmy i nie chcieliśmy. Teraz jest naszym problemem i powodem kryzysu w stosunkach rosyjsko-amerykańskich" - zauważył rosyjski uczony.
W środę Biały Dom poinformował, że Obama postanowił odwołać rozmowy z Putinem, do których miało dojść 3-4 września w Moskwie, przed szczytem G20, który odbędzie się 5-6 września w Petersburgu i w którym amerykański prezydent weźmie udział.
Przedstawiciel Białego Domu Ben Rhodes wyjaśnił, że decyzja ta ma związek ze sporem wokół Snowdena. Jednak - jak tłumaczył - decyzja Rosji o przyznaniu byłemu współpracownikowi amerykańskich służb wywiadowczych rocznego azylu tylko zaostrzyła i tak już trudne stosunki między Rosją a USA i Waszyngton nie spodziewał się po szczycie w Moskwie znacznego postępu w innych spornych obszarach.
PAP
Komentarze
Obama coś tam zademonstrował na użytek wewnętrzny, bo nikt nie zwrócił (należytej) uwagi na zagrywkę z zamykaniem ambasad, a Wy zaraz wierzycie w ochłodzenie stosunków i zmianę priorytetów. Gdyby to była liga powiatowa, to Obama z Putinem przedyskutowaliby telefonicznie scenariusz:
-Wiesz Wołodia, trochę mi się tu namieszało i muszę pokazać moim, że ochładzam z tobą stosunki. Tak że nie wpadnę dzisiaj na brydża.
-Wiem, Barack, rozumiem. Ale w tamtej sprawie, co wiesz, wszystko zostaje po staremu?
-Oczywiście Wołodia! Znasz mnie przecież.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.