Zwłoki odkryto w zrujnowanym po eksplozji i towarzyszących jej pożarach centrum miasta. Tym samym bilans ofiar wzrósł do 37 ludzi. Wciąż 13 osób uważa się za zaginione.
"Prace poszukiwawcze dają się we znaki, odbywają się w temperaturze około 52 stopni Celsjusza" - powiedział na konferencji prasowej rzecznik policji prowincji Quebec (SQ) Michel Forget. Wyjaśnił, że choć zmieniają się szczegóły, całkowitą liczbę ofiar śmiertelnych ocenia się na 50 osób.
Złożony z pięciu lokomotyw i 72 wagonów-cystern pociąg, który przewoził ropę z amerykańskiego stanu Północna Dakota do wschodniej Kanady, 6 lipca został odstawiony na noc w odległości 13 kilometrów od Lac-Megantic. Na krótko przed godz. 1 skład zaczął się toczyć i wykoleił się w centrum miasta. Cztery zawierające po ponad 100 tys. litrów ropy cysterny zapaliły się i wybuchły.
Eksplozje i wywołany nimi pożar spowodowały znaczne zniszczenia w liczącym 6 tys. mieszkańców miasteczku, położonym około 250 kilometrów na wschód od Montrealu. Przyczyny katastrofy są badane.(PAP)