Rzecznik rosyjskiego ministerstwa obrony Igor Konaszenkow odrzucił zarzuty twierdząc, że lotnictwo przeprowadzało naloty na terytorium położone 300 km od miejsca, gdzie - jak twierdziły USA - działają siły opozycyjne wobec prezydenta Baszara el-Asada.
"Rosyjskie ministerstwo obrony od kilku miesięcy proponuje swym amerykańskim kolegom opracowanie wspólnej mapy, gdzie zawarta by była informacja o lokalizacji sił aktywnych w Syrii. Jednak nie zrobiono w tym kierunku żadnych postępów" - dodał.
na podst. PAP