Wypowiedź ta, jak zauważa Reuters, oznacza, że władze Rosji nie zmieniają swego stanowiska w sprawie konfliktu wewnętrznego w Syrii, trwającego od ponad dwóch lat.
- Kraj (tj. Syria) dojrzał do poważnych zmian i jego władze powinny były odczuć to w odpowiedniej chwili i rozpocząć zmiany. Wówczas nie doszłoby do tego, co się teraz dzieje - powiedział Putin. Zarzucił Zachodowi, że wspiera w Syrii grupy walczące z Asadem, występując jednocześnie "przeciwko tym samym grupom" w Mali.
Wskazując na akty przemocy w Iraku, Libii i na wojnę w Syrii, oświadczył: "Dlaczego tak się dzieje? Bo pewni ludzie z zewnątrz myślą, że cały region można ukształtować według jednego stylu, który niektórym się podoba i który nazywają demokracją, i że wtedy zapanuje spokój i porządek. A tak nie jest".
Rosja zapewnia, że w konflikcie wewnętrznym w Syrii nie popiera Asada, ale że ustąpienie syryjskiego prezydenta nie może być warunkiem wstępnym w negocjacjach o zakończeniu walk. Moskwa blokuje rezolucje w Radzie Bezpieczeństwa ONZ potępiające syryjski rząd, a Zachód zarzuca Rosji, że zaopatruje w broń walczące z rebeliantami siły Asada. (Nasz Dziennik)
www.L24.lt
Komentarze
Putin nie jest najwyraźniej fanem demokracji i nie preferuje tego stylu rządzenia u siebie (no właśnie "u siebie"!) w kraju.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.