Rezygnację Rodczenki, którego miejsce zajęła pracująca w laboratorium specjalistka Maria Dikunec, przyjął minister sportu Witalij Mutko.
"Grigorij postanowił odejść i zabrać ze sobą wszystkie negatywne emocje i oceny" - skomentował Mutko.
W raporcie WADA napisano, że moskiewskie laboratorium, któremu we wtorek odebrano akredytację, ulegało naciskom m.in. ministerstwa sportu, aby tuszować pozytywne wyniki próbek rosyjskich sportowców. Ponadto ustalono, że Rodczenkow zlecił zniszczenie 1417 próbek w grudniu 2014 roku, kilka dni przed zapowiedzianym audytem wyznaczonym przez WADA.
"Rodczenkow osobiście wydał polecenie i pozwolił na zniszczenie dowodów" - stwierdzono w 323-stronnicowym dokumencie.
B. prezydent IAAF także podejrzany
Były prezydent Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) Lamine Diack, który sprawował tę funkcję w latach 1999-2015, jest również podejrzany w tej sprawie. Francuska prokuratura zarzuca mu korupcję i pranie brudnych pieniędzy.
Rosyjskie ministerstwo sportu uważa z kolei, że w raporcie WADA jest wiele informacji nieścisłych. "Jest wielka różnica między tym, co zostało podane, a faktami i dowodami" - napisano w oświadczeniu.
Na początku grudnia sprawą ma zająć się także Komitet Wykonawczy MKOl. Ma zostać podjęta decyzja nie tylko w sprawie startu rosyjskich lekkoatletów w zbliżających się igrzyskach w Rio de Janeiro, lecz także mają zostać przeanalizowane wyniki poprzednich olimpiad.
Sportowcy z innych krajów zaczynają domagać się przyznania medali, które odebrali im lekkoatleci z Rosji. Wśród nich jest Amerykanka Alysia Montano, która zajęła na igrzyskach w Londynie piąte miejsce w biegu na 800 m. Przed nią do mety dotarły Maria Sawinowa (złoto) i Jekaterina Pojstogowa (brąz), dla których WADA domaga się dożywotnich dyskwalifikacji. (PAP)