Majka jest drugim polskim kolarzem, który stanął na podium jednego z trzech największych wyścigów. W 1993 roku Zenon Jaskuła uplasował się na trzeciej pozycji w Tour de France.
„Jestem szczęśliwy, podobnie jak cała moja ekipa. Po Tour de France nie było łatwo startować jako lider drużyny, ale wykorzystałem swoją szansę" – powiedział Majka.
Ostatni, 21. etap, wygrał najszybciej finiszujący z peletonu Niemiec Jens Degenkolb (Giant).
W końcówce odcinka Aru nie pilnował już najgroźniejszych rywali i w efekcie, przyjeżdżając do mety w drugiej części peletonu, zanotował 20-sekundową stratę. W ogólnym rachunku nie miało to jednak znaczenia. 25-letni Włoch wyprzedził Rodrigueza o 57 sekund oraz Majkę o 1.09.
Po minięciu linii mety Aru utonął w objęciach kolegów z ekipy Astana. To jego pierwszy triumf w wielkim tourze. Dwukrotnie stał już na podium Giro d'Italia, zajmując trzecie miejsce w ubiegłorocznej oraz drugie w tegorocznej edycji.
W Hiszpanii pochodzący z Sardynii kolarz stoczył pasjonującą walkę o zwycięstwo z Tomem Dumoulinem. Czerwona koszulka lidera przechodziła kilka razy z rąk do rąk, a Holender utracił ją ostatecznie dopiero w górach na przedostatnim etapie.
W innych klasyfikacjach triumfowali: punktowej – Hiszpan Alejandro Valverde (Movistar), górskiej – jego rodak Omar Fraile (Caja Rural), kombinowanej – Rodriguez, a w drużynowej – Movistar.
70. edycja Vuelty była bardzo szczęśliwa dla Polaków. Na szosach Hiszpanii Majka, „król gór" ubiegłorocznego Tour de France, potwierdził, że jest kolarzem o ogromnych możliwościach i gdyby nie słabszy start w jeździe indywidualnej w Burgos (2.38 straty do najszybszego Dumoulina), mógłby zakończyć Vueltę na wyższym stopniu podium. Na pochwałę zasłużyli także jego koledzy z ekipy Tinkoff. Paweł Poljański skutecznie go wspierał na górskich odcinkach, a Maciej Bodnar rewelacyjnie pojechał na czas, uzyskując drugi rezultat.
Przemysław Niemiec (Lampre-Merida) musiał się wycofać po wypadku w pierwszej fazie wyścigu.