Na koniec pierwszej rundy turnieju Polacy zmierzyli się z jednym z najsłabszych, przynajmniej teoretycznie, przeciwników. Trener Stephane Antiga desygnował do gry zupełnie inną szóstkę, zostawiając w rezerwie liderów zespołów.
Dotychczasowi zmiennicy radzili sobie na początku przyzwoicie. Prowadzili 7:5 po ataku Marcina Możdżonka, a później 10:7 po bloku Dawida Konarskiego na Willnerze Rivasie. Biało-czerwonym zdarzały się jednak i proste błędy - sporo było zepsutych zagrywek.
Po drugiej przerwie technicznej przestał też funkcjonować polski atak, a po dwóch kolejnych blokach na Rafale Buszku i Mateuszu Mice przewagę zyskał zespół z Ameryki Południowej. Mistrzowie świata na moment odzyskali jeszcze prowadzenie, ale rytmu gry - nie zdołali. W końcówce na boisku pojawili się Bartosz Kurek i Fabian Drzyzga, ale seta 27:25 wygrali rywale.
Antiga zachował spokój i pozwolił się zrehabilitować zawodnikom, którzy rozpoczęli mecz. Druga partia miała podobny przebieg do pierwszej. Po pojedynczym bloku Buszka było 11:8, później 18:14. Jednak znowu w szeregi faworytów wkradło się rozprężenie, zawodziła skuteczność w ataku co doprowadziło do remisu 19-19. W kolejnej akcji Edson Valencia mierzonym, ale lekkim serwisem zaskoczył Piotra Gacka i to Wenezuela była bliżej wygrania seta.
O sukces biało-czerwonych zatroszczył się jednak w końcówce Możdżonek, który dwukrotnie efektownie w pojedynkę zablokował ataki przeciwników. Set zakończył się wynikiem 25:23 dla Polski.
W trzeciej odsłonie przewagę mistrzów świata zbudował skutecznymi serwisami Konarski. Szybko zrobiło się 6:2 i gracze z Wenezueli wyraźnie spuścili głowy. Przewaga Polaków rosła, w PŚ zadebiutował najmłodszy w drużynie Artur Szalpuk, który skończył kilka ataków, w tym pieczętujący sukces w secie na 25:16.
Początek czwartej partii nie był dobry w wykonaniu biało-czerwonych, którzy przegrywali m.in. 4:7, ale wskutek kłopotów rywali z przyjęciem zagrywki szybko odrobili straty. Prowadzenie 13:12 zapewnił drużynie Antigi Buszek, po serwisie którego piłka przewinęła się po taśmie i spadła tuż za siatką.
W decydujących momentach partii znowu zrobiło się nerwowo. Po bloku na Konarskim rywale wyszli na prowadzenie 22:20, ale po chwili polski atakujący zrehabilitował się i blokiem doprowadził do remisu. W kolejnej akcji lider Wenezuelczyków Kervin Pinerua zaatakował w siatkę, a w następnej zaporą nie do przejścia okazał się dla nich Możdżonek i zrobiło się 24:22. Przy drugim meczbolu, mimo konieczności zagrania lewą ręką, Konarski wcisnął piłkę w boisko i Polacy mogli się cieszyć z piątego zwycięstwa.
Poniedziałek i wtorek będą dniami wolnymi w turnieju. Polacy z Hamamatsu przeniosą się do Toyamy, gdzie w środę o godz. 9.10 czasu wileńskiego zagrają z Kanadą.
W Pucharze Świata w ciągu 16 dni systemem każdy z każdym 12 drużyn walczy o dwie przepustki na przyszłoroczne igrzyska w Rio de Janeiro. To pierwsze zawody, w których można wywalczyć olimpijską kwalifikację.