Piłkarze Lecha bez większych kłopotów wyeliminowali mistrza Bośni i Hercegowiny i awansowali do trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Już za tydzień zmierzą się ze szwajcarskim FC Basel. Pierwszy mecz rozegrany zostanie na INEA Stadionie 29 lipca, rewanż - tydzień później w Bazylei.
Mistrzowie Bośni przyjechali do Poznania z dużymi nadziejami. Te zostały bardzo szybko rozwiane przez piłkarzy Lecha. Już w piątej minucie, po faulu na Łukaszu Trałce, szkocki arbiter Kevin Clancy podyktował rzut wolny niespełna 20 m od bramki gości. Rodak sędziego Barry Douglas nie pierwszy raz już przymierzył z tej pozycji wręcz idealnie – bramkarz FK Sarajewo był bez szans.
Matematyka pucharowa była w tym momencie bardzo klarowna, goście musieli strzelić trzy bramki by awansować do kolejnej fazy. Tymczasem ich ataki były jednak mizerne, a sporadyczne strzały lądowały w rękach Jasmina Buricia.
To lechici byli bliżsi podwyższenia wyniku. Bardzo ładną akcję dwójkową przeprowadzili Denis Thomalla z Szymonem Pawłowskim, ale zabrakło bardziej efektownego wykończenia. Świetnym uderzeniem z dystansu popisał się Kasper Hamalainen, ale na raty obronił go Senedin Ostrakovic.
Lech nie forsował tempa, ale też rywal go do tego nie zmuszał. W drugiej połowie Buric poza jedną sytuacją, mocno się wynudził, bo jego rodacy nadal nie mieli pomysłu grę w ofensywie.
Gospodarze w miarę upływu czasu coraz bardziej oszczędzali siły przed kolejnym spotkaniami, ale nie rezygnowali ze zdobycia kolejnych goli. Najbliższy wpisania się na listę strzelców był dwukrotnie Thomalla. Nowemu napastnikowi „Kolejorza" zabrakło precyzji, a może doświadczenia w starciu z bramkarzem rywali.