Aktualny mistrz US Open, w rankingu sklasyfikowany jest na miejscu dziewiątym, miał spore kłopoty z ambitnie walczącym 25-letnim Berankisem, który sklasyfikowany jest na miejscu 90. Ku zaskoczeniu obserwatorów i specjalistów Berankis stawsił zacięty opór wyżej notowanemu i bardziej doświadczonemu rywalowi i losy napiętego dreszczowca ważyły się do ostatniej chwili. Pojedynek na centralnym korcie Wimbledonu trwał 3 h i 34 min.
Berankis przegrał niejako na własne życzenie, gdyż w końcówce popełnił dwa podwójne błędy, a przedtem nie wykorzystał dwóch break-point'ów. Dzielna postawa litewskiego tenisisty przypadła do gustu kibicom, obserwującym ten mecz i każde jego udane zagranie publiczność nagradzała głośnymi brawami i okrzykami zachęty do dalszej walki.
Berankis w koncu uległ, ale zdaniem komentatorów, w tym, pojedynku wspiął się na wyzyny swych umiejętności i rozegrał „mecz życia". Media od razu okrzyknęły ten pojedynek za najciekawszy w tegorocznej edycji Wimbledonu. Komplementów Berankisowi nie szczędził również Cilic, który przyznał, że rywal był w świetnej dyspozycji: grał bardzo dobrze i szkoda, że musi pożegnać się z turniejem, który uważany jest za najbardziej prestiżowe zawody na świecie i zbiera przy ekranach telewizorów prawie 4 mln widzów.