Jedyne trafienie na stadionie w La Serenie padło po akcji zawodników Manchesteru City - w 57. minucie dośrodkował z prawej strony Pablo Zabaleta, a piękną główką popisał się Aguero.
Broniący tytułu wywalczonego przed czterema laty Urugwaj mógł wyrównać, ale kwadrans przed końcem Diego Rolan nie trafił do pustej bramki. W ostatniej minucie rezerwowy Abel Hernandez również nie zdołał pokonać Sergio Romero.
"Pokazaliśmy, jak ważne dla nas jest posiadanie piłki. Kiedy jest przy nogach naszych zawodników, kibice mają okazję zobaczyć prawdziwą Argentynę" - powiedział selekcjoner Gerardo Martino.
W drugim spotkaniu gr. B Paragwaj, finalista z 2011 roku, zwyciężył w Antofagaście 1:0 Jamajkę, która poniosła już drugą porażkę w turnieju. W kuriozalnych okolicznościach padł gol w 36. minucie. Bramkarz Jamajki Duwayne Kerr wyszedł poza pole karne i tak niefortunnie interweniował głową, że piłka odbiła się od kolan Beniteza i wpadła do siatki.
"Bardzo potrzebowaliśmy tego sukcesu, aby zachować spokój na kolejne spotkania" - stwierdził kapitan Roque Santa Cruz.
Rezultat mógł jeszcze podwyższyć w 60. minucie Miguel Samudio, lecz piłka po jego uderzeniu odbiła się od poprzeczki.
To był pierwszy triumf Paragwajczyków w ostatnich 10 występach w południowoamerykańskich mistrzostwach; także pierwsze zwycięstwo pod wodzą trenera Ramona Diaza. Cztery lata temu zremisowali trzy mecze grupowe, potem remisowali na boisku też w ćwierćfinale i półfinale (z Brazylią i Wenezuelą wygrywali dopiero po karnych), zaś w finale ulegli Urugwajowi 0:3.
W ostatniej kolejce (20 czerwca) Argentyna zagra z Jamajka, zaś Urugwaj z Paragwajem w rewanżu za finału Copa America 2011. W tabeli prowadzą ex aequo Argentyna i Paragwaj - po 4 pkt, przed Urugwajem - 3. Do ćwierćfinału awansują po dwie najlepsze drużyny z każdej grupy, a także dwa zespoły z trzecich miejsc.