Spotkanie trwało trzy godziny i osiem minut.
Kolejnym rywalem 44. w rankingu ATP Janowicza będzie grający z numerem 12. Hiszpan Feliciano Lopez.
Toczące się w czwartkowy wieczór czasu miejscowego spotkanie łodzianina z będącym 19. rakietą świata Monfilsem było zapowiadane jako jeden z najciekawszych pojedynków tego dnia. Konfrontacja ta zamykała rywalizację na Hisense Arena, drugim co do wielkości obiekcie w Melbourne Park.
Organizatorzy raczej nie żałują swojej decyzji, bowiem pięciosetowy mecz był zacięty i prowadzenie w nim zmieniało się kilkakrotnie. Obaj zawodnicy – wspierani głośno przez zgromadzonych na trybunach rodzimych kibiców – znani są z widowiskowego stylu gry i próbkę swoich umiejętności dali w czwartek.
W meczu otwarcia 24-letni Polak aż trzy godziny walczył z japońskim „lucky loserem" Hiroki Moriyą, z którym wygrał 7:6 (7-5), 2:6, 6:3, 7:5. Starszy o cztery lata Francuz jeszcze dłużej grał z rodakiem Lucasem Pouille i rozstrzygnął ten mecz na swoją korzyść dopiero w piątej partii.
Radość kibiców ze zwycięstwa tłumi nieco duża liczba niewymuszonych błędów łodzianina. Popełnił ich aż 53, przy 26 Francuza.
Czwartkowym zwycięstwem zrewanżował się Monfilsowi za porażkę w ich jedynym wcześniejszym pojedynku. W ćwierćfinale wrześniowego turnieju ATP w Metz reprezentant „Trójkolorowych" wygrał w dwóch setach.
24-letni Polak powtórzył swoje najlepsze osiągnięcie z Australian Open. Do trzeciej fazy rywalizacji dotarł również w dwóch poprzednich startach.
W walce o przełamanie tej bariery zmierzy się z 14. w rankingu ATP Lopezem. Będzie to jego pierwsza konfrontacja z leworęcznym Hiszpanem. Ten ostatni może mówić o szczęściu – w czwartek awansował po kreczu Adriana Mannarino w czwartym secie. Francuz wygrał dwie pierwsze partie.