Na początku finałowego pojedynku złote medalistki olimpijskie z Pekinu i Londynu Norweżki miały problemy ze zdobywczyniami brązu w ostatnich igrzyskach - Hiszpankami. Szczypiornistki z Półwyspu Iberyjskiego nieznacznie przeważały i prowadziły jedną, dwoma bramkami.
Gdy wydawało się, że faworytki wyrównają w końcówce pierwszej połowy, zaporą trudną do pokonania okazała się, nie po raz pierwszy w tym turnieju, hiszpańska bramkarka Silvia Navarro. Przed przerwą znakomitą partię rozegrała Nerea Pena - autorka siedmiu goli.
Po przerwie Norweżki dość szybko, podobnie jak to było w meczu z Polską w drugiej rundzie, przejęły kontrolę nad meczem. Po kilku szybkich akcjach objęły prowadzenie. Kwadrans przed końcem Skandynawki wygrywały już nawet czterema bramkami (25:21).
Hiszpanki – wicemistrzynie Europy z 2008 roku – nie poddawały się i po kolejnym zrywie w końcówce zniwelowały straty do jednego trafienia. Po okresie bez bramek z obu stron pierwsze przełamały się Norweżki, utrzymały przewagę do ostatniej syreny i zwyciężyły 28:25.
Norweżki są jedną z najbardziej utytułowanych drużyn w historii kobiecej piłki ręcznej. Z dwóch ostatnich igrzysk w Pekinie i Londynie przywiozły złoto (wcześniej sięgnęły po dwa srebrne i jeden brązowy krążek).
Imponujący mają bilans ME, z których w latach 2004-2010 czterokrotnie wracały z tytułami, w sumie w Budapeszcie po raz szósty sięgnęły po złoto. Przed dwoma laty w finale w Belgradzie zatrzymały je Czarnogórzanki. W MŚ dwa razy zajęły pierwsze miejsce (1999 i 2011) oraz po trzy razy drugie i trzecie.