System rozgrywek był brazylijski, czyli graliśmy każdy z każdym trzy sety, z czego każdy wygrany set dawał punkt. Wyższe miejsce zajmował zespół, który uzbierał więcej punktów, czyli wygranych setów i tym zespołem w ostatecznym rozrachunku okazał się nasz zespół. A teraz po kolei jak przebiegała droga do sukcesu.
W pierwszym meczu sprawiliśmy sporą niespodziankę, pokonując uważany za faworyta zespół „Sparta” z Warszawy. Co więcej, w tym meczu udało się zebrać całą pulę, która była do zdobycia, czyli 3 punkty. W następnym meczu wysoką poprzeczkę zawiesiły nam siatkarki MUKS-u z Mysiadła. Zespół z mało znanej miejscowości okazał się trudnym rywalem. Pierwszego seta przegraliśmy dość gładko, a w następnych dwóch musieliśmy wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, by dodać przynajmniej 2 punkty do puli i powiększyć dorobek punktowy do 5 pkt. Udało się, aczkolwiek warto zaznaczyć, że to była najtrudniejsza przeprawa podczas tego turnieju.
Następnego dnia musieliśmy zmierzyć się z dwoma zespołami gospodarzy. Pierwszy mecz graliśmy z „Rekordem” o umownej nazwie Biały. Mecz poszedł po naszej myśli, pokonaliśmy wynikiem 3:0. Od tej chwili byliśmy zaliczani do faworytów turnieju, co nakładało na nasz zespół dodatkową presję. W meczu z „Rekordem” Niebieskim udźwignęliśmy ciężar bycia faworytem i drugi zespół gospodarzy pokonaliśmy identycznym wynikiem.
Ostatniego dnia czekały na nas dwa zespoły z Białegostoku. Jako pierwsi do rywalizacji przystąpiły białostockie „Orły”. Mimo że rywali też pokonaliśmy wynikiem 3:0, nie był to „łatwy spacerek”. Dopiero w trzeciej odsłonie udało się podciąć skrzydła rywalkom, natomiast w pierwszych dwóch szala zwycięstwa wahała się raz w jedną raz w drugą stronę.
W ostatnim meczu siatka rozdzieliła nas z Białostocką Akademią Siatkarską. W tym meczu wystarczyło nam zdobyć jeden punkt, aby niezależnie od pozostałych rozstrzygnięć, zapewnić sobie zwycięstwo w całym turnieju. Nie zadowoliliśmy się jednym punktem, zdobyliśmy dwa. Ostatni set, niestety, przegraliśmy. Widocznie zabrakło koncentracji i sił, bo cały turniej graliśmy w ośmioosobowym składzie i miałem małe możliwości robienia zmian. Natomiast pozostałe zespoły miały większe możliwości rotacyjne, więc i sił miały na finiszu trochę więcej.
Podczas uroczystej gali zamknięcia w naszym zespole panowała świetna atmosfera i nic dziwnego, bo byliśmy nie tylko zwycięzcami turnieju, ale i jedynym zespołem, który nie doznał goryczy porażki. Byliśmy zadowoleni nie tylko z wyniku, ale i poziomu gry, jaki prezentowaliśmy podczas tego turnieju. Byliśmy solidni w obronie, precyzyjni w zagrywkach, konsekwentni w ataku. Oprócz pucharu i nagród rzeczowych dwie nasze zawodniczki otrzymały wyróżnienia indywidualne. Liepa Paulikaitė została uznana za najlepszą zawodniczkę naszego zespołu, natomiast Dominika Padleckaitė – najlepszą zawodniczkę całego turnieju i z rąk burmistrza Zambrowa Kazimierza Dąbrowskiego otrzymała piękną statuetkę dla MVP.
Nasz pobyt nie ograniczył się wyłącznie zmaganiami sportowymi. Udało się zwiedzić nie tylko Zambrów i dostrzec urok tego miasta, ale również wybrać się do o 30 km oddalonej Łomży. To piękne i memu sercu szczególne bliskie miasto, więc wieczorem pojechaliśmy, by pospacerować po pięknym bulwarze, zrobić kilka pamiątkowych zdjęć i oczywiście na Starym Rynku zjeść najsmaczniejsze lody.
To było piękna przygoda okraszona nie tylko zwycięstwem, ale nowymi doświadczeniami i zawartymi znajomościami. Mam nadzieję, że przyjaźń z SK Rekord Zambrów będzie kontynuowana i rozwijała się z korzyścią dla młodzieży po obu stronach.
Waldemar Szumski
trener
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.