Piłkarze stołecznej ekipy, jak na gospodarzy przystało, od razu przejęli inicjatywę i dyktowali swoje warunki spychając gości do głębokiej obrony. Kłajpedzcy zawodnicy tylko od czasu do czasu próbowali szukać szczęścia w kontratakach. Widać było, że czekają na błąd rywali i przyznać trzeba, że w pierwszej połowie potrafili stworzyć kilka groźnych sytuacji w polu karnym gospodarzy. Ci, chociaż mieli ogromną przewagę w kontrolowaniu piłki, nie zdołali jej udokumentować zdobyciem gola i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
W drugiej połowie podopieczni polskiego trenera Marka Zuba przystąpili do decydującego szturmu: podkręcili tempo gry, grali dokładniej i szybciej, a rywale raz za razem musieli zażegnywać zagrożenia pod własną bramką. Jednak Žalgiris nie zwalniał obrotów i dopiął swego - w przeciągu dziewięciu minut strzelił aż trzy gole.
Worek z bramkami rozwiązał Linas Pilibaitis, który po pięknej główce w 53 min. spotkania wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Obrona Atlantasu po utracie gola zupełnie się pogubiła i Pilibaitis, po upływie pięciu minut, wykorzystał błąd obrońców gości i powtórnie wpisał się na listę strzelców. Wynik w 62 min. ustalił legionista z Polski Jakub Wilk, który precyzyjnym strzałem w dolny róg bramki pokonał Mantasa Galdikasa.
Mistrz kraju odniósł 14. zwycięstwo w tym sezonie i umocnił się na prowadzeniu, notując przy tym imponujące saldo bramkowe – 53:9. Atlantas w tym sezonie doznał już siódmej porażki i plasuje się na miejscu piątym.
Zygmunt Żdanowicz