Obie drużyny w pierwszym secie udowodniły, że ich pewne zwycięstwa w półfinałach (Amerykanie pokonali w trzech setach Iran, a Brazylijczycy w takim samym stosunku wygrali z Włochami) nie były dziełem przypadku. Niełatwo było o wyłonienie triumfatora tej odsłony - przy grze na przewagi to jeden, to drugi zespół obejmował prowadzenie. Decydujące okazały się dwa błędy po stronie „Canarinhos" - najpierw pomylił się w ataku Lucas Saatkamp, a po chwili zatrzymany został Ricardo Lucarelli. Wśród podopiecznych Johna Sperawa dobrze spisywał się przede wszystkim przyjmujący Tylor Sander.
Brazylijczycy nie stracili, mimo takiego rozstrzygnięcia, animuszu i w kolejnej partii także prowadzili wyrównaną walkę z rywalami. Schodząc na drugą przerwę techniczną prowadzili 16:15, ale po chwili wygrali cztery kolejne akcje. Amerykanie nieco zmniejszyli starty, jednak popełniali zbyt wiele prostych błędów, co wykorzystał zespół prowadzony przez ekspresyjnego Bernardo Rezende i wyrównał stan rywalizacji.
Wydawało się, że drużyna z Ameryki Południowej pójdzie za ciosem (3:0), ale pięć punktów z rzędu zdobyli reprezentanci Stanów Zjednoczonych. Na środku ścianą nie do przejścia dla „Canarinhos" był doświadczony David Lee. Dobrze wyglądała także gra defensywna, co zaowocowało wieloma kontratakami Amerykanów. Ci ostatni byli niemal bezbłędni, czego nie można powiedzieć o postawie w tej części spotkania drugiej z drużyn.
W czwartym secie jako pierwsi większą przewagę uzyskali Brazylijczycy (14:11), szybko ją jednak zaprzepaścili. Nerwowo wśród kibiców z USA zrobiło się gdy ich ulubieńcy w końcówce nagminnie psuli zagrywki. W ostatniej akcji punkt zdobył jednak Matthew Anderson, czym rozpoczął świętowanie swojej drużyny.
Poprzednio ekipa ze Stanów Zjednoczonych świętowała sukces w tych rozgrywkach sześć lat temu. Kilka miesięcy później zaś wywalczyła złoty medal olimpijski w Pekinie. W finale zagrali jeszcze w 2012 roku, ale wówczas musieli uznać wyższość Polaków.
W rozegranym wcześniej meczu o trzecie miejsce Włosi zwyciężyli Iran 3:0 (25:22, 25:18, 25:22). Gospodarze powtórzyli tym samym wynik osiągnięty rok temu.