Do połowy pierwszego seta trwała wyrównana walka i dopiero w drugiej jego części Fijałek i Prudel byli w stanie odskoczyć rywalom.
Znacznie bardziej od nich doświadczeni Amerykanie w kolejnej partii szybko osiągnęli kilkupunktową przewagę (8:4) i systematycznie ją powiększali (13:7). Biało-czerwoni próbowali się im przeciwstawić, ale bezskutecznie. Reprezentanci USA, jeśli nie przy pierwszej, to przy następnej okazji, kończyli kolejne ataki. Decydujący tie-break stał na wysokim poziomie. Zgromadzeni na trybunach kibice, wśród których dostrzec można było niemałe grono z polskimi flagami, oglądali efektowne obrony po obu stronach siatki. Od stanu 2:2 Fijałek i Prudel utrzymywali przeważnie jedno- lub dwupunktowe prowadzenie. W powiększeniu przewagi (12:8) pomógł im też m.in. Rosenthal, który dwukrotnie w ciągu dwóch minut posłał piłkę na aut. Doświadczeni siatkarze ze Stanów Zjednoczonych nie rezygnowali jednak z walki - zmniejszyli straty, wygrywając trzy kolejne akcje. Podopieczni trenera Martina Olejnaka wykorzystali jednak drugą piłkę meczową w pojedynku z faworyzowanymi rywalami. Spotkanie trwało 59 minut.
Fijałek i Prudel po raz czwarty w karierze wystąpili w decydującym spotkaniu World Tour. W połowie czerwca w Moskwie uplasowali się na drugim miejscu. Tę samą lokatę wywalczyli dwukrotnie w 2011 roku - w norweskim Stavanger i Starych Jabłonkach.
Rok temu w Holandii biało-czerwoni stanęli na najniższym stopniu podium. Za niedzielny sukces zapewnili sobie premię w wysokości 70 tys. dolarów.