Legia była krok od kompromitującej porażki. Uratował ją, podobnie jak w wielu spotkaniach poprzedniego sezonu, Miroslav Radovic, który wyrównującego gola zdobył w doliczonym przez sędziego czasie gry. Wcześniej goście mogli prowadzić wyżej, ale na wysokości zadania stanął bramkarz Dusan Kusiak.
Początek spotkania nie był porywający w wykonaniu gospodarzy, ale na trybunach nikt nie spodziewał się, że do przerwy prowadzić będą goście, a remis uratują w końcówce meczu. Piłkarze trenera Henninga Berga prowadzili grę, ale nie potrafili poważniej zagrozić bramce rywali. Najwięcej zamieszania robił na ich przedpolu Jakub Kosecki, który wrócił do podstawowego składu i nieźle radził sobie na lewym skrzydle.
Gorzej wyglądało to po przeciwnej stronie boiska, gdzie czołową postacią miał być Michał Żyro. Ten był niemal niewidoczny, a akcje w tej części boiska przeprowadzał głównie Radovic i Łukasz Broź.
Do swoich umiejętności przekonać miał wreszcie napastnik Orlando Sa. Portugalczyk rozpoczął w podstawowym składzie, jednak z powodu kontuzji opuścił boisko już po kwadransie, a zastąpił go Marek Saganowski.
Ku zaskoczeniu 10-tysięcznej publiczności to goście stworzyli pierwszą groźną akcję. W 29. minucie Killian Brennan oddał niesygnalizowany strzał, a Kuciak z dużym trudem wybił piłkę na rzut rożny. Niespełna 10 minut później słowackiego bramkarza próbował przelobować Chris Forrester.
Legioniści nie wyciągnęli wniosków z tych sytuacji, bo już chwilę później przegrywali 0:1. Po składnej akcji Christy Fagan wykorzystał podanie na piąty metr i z bliska wpakował piłkę do siatki. Cztery minuty później mógł się cieszyć z drugiego trafienia, ale zmierzającą do pustej bramki piłkę wybił z linii Inaki Astiz.
Tuż przed przerwą legioniści mogli wyrównać - Helio Pinto z rzutu wolnego trafił jednak w poprzeczkę. Schodzącym do szatni legionistom towarzyszyły gwizdy.
Po zmianie stron gospodarze ruszyli do zdecydowanych ataków, jakby szybko chcieli zatrzeć niekorzystne wrażenie, ale wciąż nie mieli pomysłu na skuteczne ataki. Nieco ożywienia w szeregi Legii wprowadził Ivica Vrdoljak, który zmienił Pinto. Jednak świadomość, słabego meczu i kompromitującego wyniku, paraliżowała zawodników mistrza Polski.
W 78. minucie goście mogli podwyższyć prowadzenie, ale Fagan nie doszedł do piłki, a strzał Jamesa Chambersa został zablokowany. Chwilę później po przeciwnej stronie w doskonałej sytuacji był Saganowski, ale trafił w bramkarza gości. Duża w tym zasługa Ondreja Dudy, który zdecydowanie za późno pojawił się na boisku. Słowak bowiem dużo lepiej niż jego koledzy z drużyny radził sobie z obroną przeciwnika.
To właśnie Duda w doliczonym czasie gry dokładnie podał do Radovica, a ten z ostrego kąta posłał piłkę do siatki między nogami Brendana Clarke'a.