Polak, zajmujący 13. pozycję w światowym rankingu, w Metz był najwyżej rozstawionym zawodnikiem. Jak na faworyta przystało, przeszedł przez zmagania turniejowe koncertowo, nie tracąc ani jednego seta.
W pierwszej rundzie miał wolny los. W drugiej pokonał Francuza Lucasa Pouilla 6:2, 6:3. W ćwierćfinale rozprawił się z utytułowanym Brytyjczykiem Andym Murrayem 7:6 (7-4), 6:3. Natomiast w półfinale był lepszy od Niemca Petera Gojowczyka 6:4, 7:6 (7-4).
W finałowym pojedynku zmierzył się z Hiszpanem Pablo Carreno Bustą, brązowym medalistą niedawnych igrzysk olimpijskich w Tokio, zajmującym 16. pozycję w światowym rankingu. Mecz był zacięty, pierwszy set kończył się rozgrywką tie-breakową, którą Polak wyraźnie rozstrzygnął na swoją korzyść. W drugim secie wrocławianin był lepszy o jedno przełamanie i ostatecznie po 82 minutach zakończył zwycięsko pojedynek.
To czwarte zwycięstwo Huberta Hurkacza w turniejach rangi ATP w singlu. Wygrywał w Winston-Salem (2019) oraz w tym roku w Delray Beach i Miami.
To jednak nie wszystko. Wkrótce po finale gry pojedynczej, Hubert Hurkacz ponownie wyszedł na kort w Metz. W parze z Janem Zielińskim rywalizowali w finałowym pojedynku debla i pokonali parę holenderską Hugo Nys/Arthur Rinderknech 7:5, 6:3. W ten sposób jednego dnia Hurkacz odniósł aż dwa turniejowe zwycięstwa.