W Tokio narodził się nowy „Wunderteam”. Dotychczas najbardziej udane dla polskich lekkoatletów były igrzyska również w stolicy Japonii, ale przed 57 laty. W 1964 roku Polska zdobyła osiem medali, ale tylko dwa złote. Teraz ma dziewięć medali i aż cztery złote. Dla porównania pięć lat temu w Rio de Janeiro Polacy zdobyli tylko trzy lekkoatletyczne „krążki”.
W tym roku tylko dwie reprezentacje zdobyły więcej medali. Pierwsza to Stany Zjednoczone, które rzecz jasna są poza zasięgiem. Amerykanie mogą się pochwalić aż 26 medalami (7 złotych, 12 srebrnych, 7 brązowych). Druga to Kenia, która wyprzedziła nas rzutem na taśmę. Za sprawą złotego medalu Eliuda Kipchoge w ostatniej lekkoatletycznej konkurencji – maratonie – Kenijczycy wskoczyli na trzecie miejsce spychając Polskę na czwarte.
Na drugiej pozycji są Włosi, ale tylko dlatego, że zdobyli pięć złotych medali, o jeden więcej od Polski. Co ciekawe, nie wywalczyli żadnego srebrnego czy brązowego „krążka”. Dalsze pozycje zajmują takie potęgi jak Jamajka, Holandia czy Chiny.
Tokio 2020. Medale dla Polski w lekkoatletyce:
Złote: Anita Włodarczyk (rzut młotem), Wojciech Nowicki (rzut młotem), Dawid Tomala (chód na 50 km), sztafeta 4x400 mieszana.
Srebrne: Maria Andrejczyk (rzut oszczepem), sztafeta 4x400 kobiet.
Brązowe: Malwina Kopron (rzut młotem), Patryk Dobek (bieg na 800 m), Paweł Fajdek (rzut młotem).
Na podst. TVP Sport