Polak od lat jest wielką gwiazdą ligi niemieckiej, co do tego wątpliwości nie ma nikt. Kolekcjonuje trofea tak klubowe, jak i indywidualne, bije rekordy, zapisuje się na kartach kronik. Jest fenomenem, który przyzwyczaił do tego, że nie ma dla niego rzeczy nierealnych, ale i tak to, co wyczynia w obecnym sezonie, może zadziwiać nawet największych sympatyków jego talentu.
Wczoraj Bayern Monachium, oczywiście z Lewandowskim w składzie, rozgrywał mecz 26. kolejki Bundesligi z VfB Stuttgart. Ostatni przed przerwą reprezentacyjną. Rozpoczął go zaskakująco, bo od… czerwonej kartki dla Alphonso Daviesa, ale potem, choć musiał radzić sobie w osłabieniu, grał spektakularnie. Wygrał 4:0, a w roli głównej wystąpił oczywiście kapitan reprezentacji Polski, który trafił do siatki trzykrotnie, w 18., 23. i 39. minucie. Każda z tych bramek była inna, każda pokazywała wszechstronność najlepszego piłkarza świata. I każda zbliżyła go do niewiarygodnego rekordu Müllera.
Ten wielki przed laty niemiecki piłkarz, najskuteczniejszy w dziejach zawodnik Bundesligi, w sezonie 1971/72 ligi niemieckiej zdobył 40 goli. Długo wydawało się, że to wyczyn po wsze czasy. Ale już w poprzednim sezonie „Lewy” się do niego zbliżył, a w obecnym… Przyjrzyjmy się suchym faktom – sobotni mecz był 26. w obecnym sezonie meczem Bayernu. Przed nim jeszcze 8 spotkań, a Lewandowski ma na koncie niebywałą liczbę 35 trafień! Niebywałą! Potrzebuje pięciu goli, by wyrównać wyczyn legendy, sześciu, by Müllera prześcignąć.
Lewandowski ma 32 lata. Nie tak dawno piłkarzom w tym wieku już zaglądano w metryki. Tymczasem RL9 z miesiąca na miesiąc gra coraz lepiej, rozwija się, doskonali, poszerza wachlarz umiejętności. Staje się piłkarzem coraz bardziej kompletnym i coraz lepszym. Kolejną koronę króla strzelców Bundesligi ma w kieszeni, ale oczywiście dobicie do granicy 40 trafień i przekroczenie jej, tytuł uczyniłoby wyjątkowo spektakularnym. Sam stara się jednak przekonywać, że jeszcze o tym nie myśli. – W tym momencie nie zastanawiam się nad rekordem, biorę mecze jeden po drugim. Mamy napięty terminarz w nadchodzących tygodniach i na tym się skupiam. Chcę robić swoje, a nie jest łatwo zachować cały czas najwyższą formę – powiedział.
Lewandowski jest obecnie drugim strzelcem w historii ligi niemieckiej. Na tamtejszych boiskach zdobył już 271 bramek, mniej tylko od Müllera, który prowadzi w tabeli wszech czasów z 365 golami. I choć jego przewaga wydaje się być duża, w Niemczech nie brakuje głosów, że Lewandowskiego stać i na pobicie tego wyczynu.
Na razie statystyki wskazują, że jeśli zachowa obecną skuteczność, polski napastnik Bayernu zakończy obecny sezon z 45 golami. Co więcej, optymiści są zdania, że skoro przed „Lewym” nie ma granic nie do przeskoczenia, może postarać się o poprawianie wyczynu Lionela Messiego z Barcelony, który w sezonie 2011/12 zdobył w lidze hiszpańskiej 50 goli. To do dziś niepobity rekord w najmocniejszych ligach europejskich, tyle że Argentyńczyk ustanowił go, grając w 37. spotkaniach. Lewandowski, jeśli wystąpi we wszystkich do końca sezonu, zagra w 33.
35 bramek… To już jest osobisty rekord naszego rodaka, bo do tej pory w jednym sezonie ligi niemieckiej strzelił co najwyżej 34 gole. Jeśli zostanie królem strzelców – a zostanie, bo nie prześcignie go nikt – sięgnie po koronę po raz czwarty z rzędu. Do tej pory taka sztuka nie udała się nikomu, nawet Müllerowi.
Obecny sezon jest 10. kolejnym, w którym zdobył na niemieckich boiskach co najmniej 10 goli. Rekordzista… Müller zanotował takich 13.
Na kolejne bramki Lewandowskiego w Bundeslidze poczekamy nieco dłużej, bo teraz czekają go obowiązki – i zaszczyty – reprezentacyjne. Dziś rozpocznie się zgrupowanie drużyny narodowej przed meczami eliminacji mistrzostw świata 2022 z Węgrami (25 marca), Andorą (28 marca) i Anglią (31 marca). LR9 będzie mógł zagrać w każdym z nich, co jest bardzo ważną informacją, biorąc pod uwagę niedawne zagrożenie absencją w spotkaniu w Londynie.
Piotr Skrobisz
„Nasz Dziennik”