– Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z siatkówką, kto był pierwszym trenerem?
Trenować siatkówkę zaczęłam jeszcze będąc uczennicą Gimnazjum Tysiąclecia Litwy w Solecznikach. Byłam aktywnym dzieckiem, więc próbowałam swoich sił w różnych dyscyplinach sportowych – tenisie stołowym, pływaniu, koszykówce. Uczęszczałam w pewnym momencie do 8 różnych kółek. Z siatkówką wyszło tak, że pewnego dnia zaprosił mnie na trening nasz nauczyciel wychowania fizycznego Andrzej Więckiewicz, który zakładał dziewczęce kółko siatkówki. Od tego czasu moje życie jest nierozerwalnie związane z piłką siatkową.
– Czym ujęła Cię ta piękna, lecz niezbyt popularna na Litwie, dyscyplina sportowa?
Będąc dzieckiem nie myślałam takimi kategoriami, dlaczego właśnie siatkówka, dlaczego jest mniej popularna niż koszykówka. Po prostu czułam, że dobrze mi idzie na treningach, ta gra sprawia mi wielką satysfakcję.
– Jak przebiegała Twoja kariera sportowa po maturze, czy nie trudno było łączyć studia ze sportem?
Po ukończeniu gimnazjum dostałam się na Litewski Uniwersytet Edukologiczny (kierunek polityka socjalna). Na uczelni dołączyłam do drużyny uniwersyteckiej, a po roku grania zostałam wybrana na jej kapitana. Oprócz tego trenowałam także w wileńskiej szkole sportowej „Tauras”, której barw przez lata studiów broniłam na mistrzostwach Litwy. Później skoncentrowałam się na siatkówce plażowej, no ale z czasem doszła również siatkówka na śniegu. Sport nigdy nie przeszkadzał mi w nauce. Po wykładach szłam na treningi, a ponieważ nie interesują mnie potańcówki, kluby, to miałam czas na naukę i byłam dobrą studentką.
– Jak oceniłabyś poziom litewskiej piłki siatkowej? Obserwujesz jakiś postęp i wzrost jej popularności wśród kibiców sportowych?
Zależy o jakiej odmianie siatkówki mówimy. Wielka siatkówka, pod względem popularności, stoi, moim zdaniem, w miejscu, nie zważając nawet na ten fakt, że olicka ekipa żeńska „Prekyba” wygrała Ligę Bałtycką. Największe postępy robi siatkówka plażowa. To jest widoczne chociażby w tym, jak dużo placówek do gry w siatkówkę plażową powstaje teraz w różnych miastach Litwy, ilu ludzi trenuje tę dyscyplinę sportu. Wraz ze wzrostem popularności siatkówki plażowej swój stosunek do niej zmienili także sponsorzy, którzy są gotowi inwestować w rozwój sportu, organizację turniejów. Siatkówka na śniegu jest jeszcze nowością, ale marzy się nam ten dzień, kiedy zostanie ona uznana za olimpijską dyscyplinę sportu.
– Masz doświadczenie gry w siatkówkę standardową, plażową i na śniegu. Która z tych gier przy siatce najbardziej Ci imponuje i dlaczego?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu bardzo lubię grać w siatkówkę. Owszem, są pewne różnice techniczne pomiędzy różnymi odmianami siatkówki, ale najważniejsze – miłość do siatkówki.
– Opowiedz, proszę, jak wyglądają zawody Snow Volleyball World i European Tour? Gdzie są rozgrywane i jakie kraje biorą udział w tej imprezie sportowej?
W europejskich zawodach biorą udział tylko drużyny ze Starego Kontynentu, w światowych – z różnych zakątków świata. Poziom organizacji może nieco się różnić w zależności od kraju, ale podstawowe wymagania są takie same. Debiut naszej drużyny wypadł na austriacki etap Snow Volleyball World Tour. Wówczas zajęłyśmy piąte miejsce, co dla debiutantek było dobrym wynikiem. Następnie w lidze światowej zagrałyśmy jeszcze na dwóch turniejach – we Włoszech (Kronplatz) i Argentynie (Bariloche). W Snow Volleyball European Tour grałyśmy w takich krajach jak Słowacja (Donovaly), Gruzja (Bakuriani), Armenia (Tsakhkadzor). Na poziomie europejskim zdobyłyśmy swoje pierwsze medale (jeden srebrny i dwa brązowe), które bardzo cenimy. Różnica w siatkówce śnieżnej bardziej widoczna jest pomiędzy reprezentacjami pod względem ich wsparcia ze strony ojczystych federacji. My reprezentujemy Litwę na zawodach, ale robimy to wszystko na własny koszt. Jesteśmy zawodniczkami klubu sportowego „Auksma”, w którym trenujemy pod kierownictwem Artūrasa Bekiša i Mariusa Vasiliauskasa. Litewska federacja nie dokłada się finansowo do naszych wydatków. Wydatki związane z wyjazdem na turniej do Słowacji sfinansował nam samorząd solecznicki, za co jesteśmy mu bardzo wdzięczni. Niedawno „Audimas” sprezentował nam sweterki do gry. Reszta wydatków spoczywa na naszych barkach. Same inwestujemy w swoją ulubioną siatkówkę.
– Który z turniejów międzynarodowych wywarł największe wrażenia?
Chyba austriacki etap Snow Volleyball World Tour. Turniej był rozgrywany w malowniczej miejscowości Wagrain, widok Alp był po prostu niesamowity.
– Jak pandemia COVID-19 wpłynęła na Twoje życie sportowe, gdzie razem z koleżankami i w jaki sposób podtrzymujecie formę sportową?
Pandemia złapała nas w Turcji. 11 marca wyleciałyśmy do Turcji, a następnego dnia w tym kraju zarejestrowano pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem. Odwołano wszelkie imprezy sportowe i społeczne, więc 13 marca musiałyśmy wrócić na Litwę. Od tego czasu jesteśmy pozbawione treningów. Czekamy, kiedy znowu zostaną otwarte hale i kluby sportowe.
– Od trzech lat jesteś także trenerką siatkówki w Dziecięcej Szkole Sportowej im. A. Ratkiewicza w Ejszyszkach. Widzisz zapał swoich wychowanek z Solecznik do gry? Kibice siatkówki mają podstawy mieć nadzieję, że w niedalekiej przyszłości w litewskiej reprezentacji siatkarskiej zobaczymy dziewczęta znad Solczy?
Najtrudniejszy, zarówno dla mnie, jak i dla dziewcząt, był pierwszy rok, teraz mamy już z górki. Widzę w swoich dziewczynach chęć do gry. Ofiarnie pracują na treningach, rosną w siłę jako zawodniczki. Jestem pewna, że ich pracowitość i talent w przyszłości dadzą dobre owoce.
Rozmawiał Andrzej Kołosowski
„Tygodnik Wileńszczyzny”