A teraz kilka słów o drodze, którą dziewczęta z Awiżeń musiały przejść, by cieszyć się kolejnym sukcesem. Pierwszy krok – to zawody rejonowe. W gronie 9 zespołów bez straty seta pokonały wszystkie rywalki i zdobyły prawo reprezentować rejon wileński w rozgrywkach krajowych. Następnie 36 rejonów zostało podzielonych na 6 grup po 6 w każdym. Ten etap też wygraliśmy bez porażki i straty seta. W zawodach międzystrefowych pokonaliśmy jeszcze 4 zespoły i straciliśmy jednego seta i to raczej na własne życzenie. Do rozgrywek finałowych obok naszych siatkarek trafiły gospodynie – siatkarki z Gimnazjum im. K. Jauniaus w Szyłelach, mistrzynie Samorządu Retowskiego oraz nasze koleżanki – siatkarki z Gimnazjum im. Ludwika Narbutta z Koleśnik, mistrzynie rejonu solecznickiego.
Z siatkarkami z Koleśnik znamy się od lat z parkietów siatkarskich, rywalizujemy na boisku i przyjaźnimy się poza nim. Siatkówka w rejonie solecznickim prężnie się rozwija, jest jedną z najbardziej pielęgnowanych dyscyplin sportowych i to, że zawodniczki z tego rejonu zawitały do grona czterech najlepszych drużyn, nie dziwi, a widząc postępy, jakie czynią, śmiem twierdzić, że na długo. Po pokonaniu rywalek z Retowa i Koleśnik, z którymi tylko pierwszy set relatywnie był łatwy, trafiliśmy do finału, gdzie spotkaliśmy się z siatkarkami z Szyłel. W meczu o brąz siatka rozdzieliła zawodniczki znad Solczy i z Retowa. Nasze dziewczęta co sił kibicowały koleżankom z Koleśnik, bo to był ich debiut w takich rozgrywkach i chcieliśmy, by im dopisało szczęście. Liczyliśmy na to, że nasza obecność i wsparcie potrafi zniweczyć brak doświadczenia. I udało się! Siatkarki z rejonu solecznickiego, po raz pierwszy uczestniczące w finałach, od razu sięgnęły po medale. Gratulacje!
Po meczu o brąz pozostał do rozegrania jeden ostatni i najważniejszy mecz – finałowy. A w nim naprzeciwko siebie stanęły dwa zespoły, które od lat dominują w tych rozgrywkach i na przemian je wygrywają. Tak też i w tej edycji oba zespoły do tego meczu pokonały wszystkich rywali, a gospodynie nie miały straconego seta. Przed rokiem my byliśmy gospodarzami i w Awiżeniach udało się w identycznym finale pokonać siatkarki ze Żmudzi. Teraz one gościły nas i wiedzieliśmy, że zechcą „odwdzięczyć się” za ubiegły rok. Ale my też mieliśmy swoje plany i cele, które niekoniecznie pokrywały się z marzeniami rywalek. Chcieliśmy udowodnić, że jesteśmy lepsi, niezależnie od tego, w jakim miejscu odbywa się mecz.
W pierwszym secie dowiedliśmy tego bez trudu wygrywając go 25:17. Lecz w ostatnim, gdy wyglądało, że rywal jest nadszarpnięty, a zwycięstwo jest kwestią czasu, rywalki zaczęły grać jeszcze lepiej, jeszcze agresywniej. One prowadziły jednym, dwoma punktami, a gdy je doganialiśmy, one znów odskakiwały. Przy wyniku 24:21 dla gospodyń, one uwierzyły, że mają szansę, by mecz przedłużyć i los meczu odmienić na własną korzyść. Nie chcieliśmy im na to pozwolić. Nie chciały tego i zdzierające gardła koleżanki z Koleśnik, które kibicowały naszym dziewczętom. Od tej chwili broniliśmy wszystko, atakowaliśmy skutecznie, a tablica świetlna zmieniała liczby tylko po naszej stronie kolejno 22, 23, 24, 25. Gdy zdobyliśmy 25. punkt, nasze dziewczynki oszalały z radości. Pomyślałem, że one zapomniały, że potrzebujemy jeszcze jeden punkt, przecież gramy na przewagi i różnica powinna wynosić 2 punkty. Wołałem co sił, że potrzebujemy jeszcze jednego, jednak one o tym wiedziały, a 26. punkt padł za chwilę.
Tak wzruszonych dziewcząt nie widziałem od dawna. Ale czy można im się dziwić? Dziewczęta nie tylko obroniły tytuł, ale jako jedyny zespół w historii sięgnęły po niego po raz trzeci z rzędu. Żal było patrzeć na zawiedzione i smutne rywalki – one były dobrze przyszykowane, a teraz z opuszczonymi głowami schodziły z boiska pocieszane przez kibiców, wśród których był mer Szyłel Jonas Gudauskas. Trzeba przyznać, organizacja była na wysokim poziomie. Organizatorzy zadbali o szczegóły. Przed meczem zawodniczkom wręczono kwiatki, nawiązując do Święta Kobiet, mer Szyłel ufundował każdej drużynie po sękaczu, na otwarciu zespół taneczny zaprezentował taniec, by rozproszyć przedmeczowe napięcie i stres.
Nagród nie zabrakło też i podczas zamknięcia igrzysk i dekoracji zwycięzców. Każdy uczestnik otrzymał pamiątkową koszulkę, imienny dyplom, wszystkie zespoły – worek z piłkami do koszykówki, siatkówki i piłki nożnej, a zespoły z podium – medale i piękne puchary. Na deser została wyłoniona najlepsza zawodniczka całego turnieju i nią okazała się nasza siatkarka Jolanta Subotkowska, która z rąk organizatorów otrzymała plecak.
Waldemar Szumski
nauczyciel wychowania fizycznego
Gimnazjum w Awiżeniach