Po pierwszej serii rozgrywanej systemem pucharowym - zawodnicy startują w parach, a przegrany odpada, z wyjątkiem pięciu tzw. lucky loserów z najwyższymi notami - liderem był Tande, który uzyskał 138 m. Drugi był Kraft - 137 m, a trzeci Żyła - także 137 m.
W ostatniej parze Stoch, który zrezygnował z kwalifikacji, zmierzył się z Niemcem Markusem Eisenbichlerem, zwycięzcą rywalizacji o prawo startu w zawodach. Dwukrotny złoty medalista olimpijski z Soczi skoczył 135,5 m i... w parze przegrał z rywalem, który miał próbę o jeden metr dłuższą. Oczywiście Polak bez problemów zapewnił sobie awans do finału z puli piątki lucky loserów - z najlepszym rezultatem.
W serii finałowej Stoch udowodnił, że jest do tegorocznego turnieju doskonale przygotowany. Oddał najdłuższy skok w zawodach - 143 m, lądował tylko o pół metra bliżej od rekordu obiektu należącego do Szwajcara Simona Ammanna, a także znalazł uznanie w oczach sędziów, z których trzech oceniło jego próbę na 19,5 pkt.
na podst. PAP