Polska: Grzegorz Łomacz, Karol Kłos, Mateusz Bieniek, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Mateusz Mika, Paweł Zatorski (libero) oraz Dawid Konarski, Rafał Buszek, Fabian Drzyzga i Piotr Nowakowski.
Argentyna: Facundo Conte, Luciano De Cecco, Cristian Poglajen, Sebastian Sole, Pablo Crer, Bruno Lima, Alexis Gonzalez (libero) oraz Nicolas Bruno, Jose Luis Goznalez, Demian Goznalez i Ezequiel Palacios.
Stawką czwartkowego pojedynku Polaków z Argentyńczykami było zagwarantowanie sobie miejsca w czołowej "ósemce".
Drużyna z Ameryki Południowej musi sobie radzić bez Nicolasa Uriarte, który - jak podano pod koniec czerwca - zrezygnował w tym sezonie z występów w reprezentacji. Mimo braku znanego z występów w PGE Skrze Bełchatów rozgrywającego podopieczni trenera Julio Velasco efektownie rozpoczęli udział w turnieju olimpijskim - pokonali Iran 3:0, a następnie Rosję 3:1. Biało-czerwoni z kolei zaczęli od zwycięstwa nad Egiptem 3:0, a następnie wygrali z Iranem 3:2.
Zespół Stephane'a Antigi przystąpił do meczu bardzo zmotywowany. O ile w poprzednich spotkaniach zawodnicy mieli problemy z zagrywką, to tym razem sprawiali sporo kłopotów rywalom w tym elemencie. Sami z przyjęciem nie mieli problemu i dzięki temu w pierwszej partii w głównej roli wystąpili środkowi Karol Kłos i Mateusz Bieniek, do których często piłkę posyłał Grzegorz Łomacz.
Na nic zdały się przerwy brane na życzenie Velasco - mistrzowie świata systematycznie powiększali przewagę (8:5, 14:9, 17:11). Szkoleniowiec próbował zmian, ale nie przyniosły one oczekiwanego rezultatu.
W drugiej odsłonie biało-czerwoni również nie mieli problemu z objęciem prowadzenia (7:4, 11:6, 18:12). W polu zagrywki błyszczeli Bieniek i Bartosz Kurek. Z drugiej linii efektownie atakował Michał Kubiak. Przy stanie 21:13 Antiga - podobnie jak w końcówce poprzedniego seta - dał odpocząć Kurkowi i Łomaczowi, a w ich miejsce pojawili się Dawid Konarski i Fabian Drzyzga. Pierwszy z nich już chwilę później zapunktował blokiem. Szansę dostali też Rafał Buszek i Piotr Nowakowski, którzy zmienili Mateusza Mikę i Mateusza Bieńka. W drużynie przeciwnej dobrze radzili sobie w ataku Jose Luis Gonzalez i Facundo Conte, ale nie zdołali odwrócić losów tej partii.
Polscy kibice bali się, by nie powtórzyła się sytuacja z pojedynku z Iranem, gdy mistrzowie globu prowadząc 2:0 w setach pozwolili rywalom doprowadzić do tie-breaka. Pierwsza połowa trzeciej odsłony nie toczyła się po myśli biało-czerwonych. Argentyńczycy prowadzili 13:11 i 19:16, dzięki czemu ożywili się ich kibice, którzy zasiedli na trybunach.
Przy stanie 15:18 Antiga ponownie wprowadził Buszka, który był mocnym punktem w ataku, ale też popisał się blokiem na Gonzalezie. Do remisu Polacy doprowadzili dopiero przy stanie 22:22. Końcówka przyniosła sporo emocji - Argentyńczycy mieli siedem piłek setowych, a biało-czerwoni wykorzystali szóstego meczbola. Ostatni punkt zdobył Kurek, wykorzystując przy ataku blok rywali. Początkowo sędziowie uznali, że piłka nie dotknęła ręki Argentyńczyka, ale Polacy skorzystali z challenge'u, który potwierdził ich wersję.
W sobotę drużyna Antigi zmierzy się z Rosjanami, a dwa dni później w ostatnim spotkaniu grupowym z Kubańczykami.
PAP