Stanisław i Regina Wiercińscy – to przykład patriotyzmu, niezłomnego ducha i zgodnej rodziny. W ciągu życia Wiercińscy doznali wielu upokorzeń, rozczarowań, przeżyli wojnę i trudne czasy powojenne, wywózkę. Tym niemniej nie załamali się, wyrwali i godnie wychowali dzieci.
Nieukrywający uznania i podziwu dla Państwa Wiercińskich mer rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz akcentował patriotyzm rodziny i przykład dla młodych pokoleń. Razem z merem złożyć życzenia jubilatom przybyli wicedyrektor administracji samorządu Beata Pietkiewicz, starosta gminy turgielskiej Wojciech Jurgielewicz i pracownik socjalny starostwa Walentyna Markiewicz.
Żołnierz Armii Krajowej i Września 1939, zesłaniec łagrów stalinowskich Stanisław Wierciński spotkał gości z uśmiechem, co prawda, w tym roku już w łóżku. Jego żona Regina, w tym roku świętująca 96. urodziny, dzieliła się wspomnieniami o latach powojennych, zesłaniu męża, podróż do łagru na Syberię.
- Wszystko minęło. Widzieliśmy i dobre, i złe. Najgorzej było, kiedy męża wywieźli. W 1954 roku pozwolili nam na spotkanie. W drodze spotkałam bardzo dużo dobrych ludzi, którzy pomagali, jak mogli. Od 1954 roku mąż mógł mieszkać nie w łagrze, tylko w znajdującym się nieopodal miasteczku. Po przybyciu do Inty widziałam więźniów, wracających z pracy w kopalni, wszyscy o jednakowo szarych twarzach, chudzi, od razu nawet nie mogłam poznać swojego męża. W 1958 roku zwolniono go – wspomina pani Regina.
Wspomnieniami o zesłaniu na Syberię dzielą się również dzieci Wiercińskich, doglądający swoich poczciwych rodziców.
- Słyszeliśmy kiedyś powiedzenie, że człowiek, który przeżył łagry, doczeka stulecia. Ojciec przeżył wywózkę, łagry i doczekał już 101 lat – mówią dzieci.
Lata na Syberii jedynie wzmocniły wiarę i zasady rodziny Wiercińskich. Państwo Regina i Stanisław wychowali trzech synów i córkę. Dzisiaj cieszą się z wnuków i prawnuków.
Inesa Suchocka