Ten cmentarz jest nam bliski, ponieważ tu opiekujemy się grobami ojca i ojczyma sławnego poety Juliusza Słowackiego, patrona naszego gimnazjum.
Dla wielu z uczniów był to już kolejn wyjazd, ale dla uczniów klasy pierwszej to był pierwszy raz, gdy samodzielnie wzięli udział w takiego rodzaju akcji. Na początku było wiele pytań, np. dlaczego właśnie jedziemy na cmentarz, kto tam jest pochowany, co tam mamy do zrobienia i dlaczego nie idziemy na lekcje?
A przecież sprzątanie mogił naszych bliskich to też swoista lekcja, która ma wiele walorów wychowawczych.
Obecnie dosyć często słyszymy o wypadkach wandalizmu na cmentarzach. Zadajemy czasem sobie pytanie: dlaczego ludzie tak postępują? Jedna z możliwych odpowiedzi brzmiałaby tak: mają kamienne serca, nie mają szacunku do tych, którzy odeszli, do tych, którzy tak wiele w swoim czasie zrobili. Nie sposób w ciągu jednego dnia ukształtować w człowieku wrażliwość na inną osobę.
Trudno byłoby rozpalić w małych dziecięcych serduszkach iskierkę szacunku do miejsc spoczynku tych, których oni nie spotkali. Moim zdaniem, jeżeli dziecko od dziecięcych lat będzie wychowywane zgodnie z tradycjami naszych przodków, dbających o mogiły zmarłych, nigdy czegoś takiego nie uczyni. Żadna lekcja wychowawcza, na której wiele może mówić nauczyciel, nie zamieni realnego udziału w akcji dobroczynnej – np. pójścia na cmentarz. Może te małe rączki pierwszaka nie zrobią zbyt wiele, ale dziecko nauczy się szacunku do historii i bliźniego.
Anna Fedorowicz