Jan Pakalnis:
W roku szkolnym 1945/46 uczyłem się w 3 Męskim Gimnazjum znajdującym się za Ostrą Bramą, od strony torów kolejowych. Od jesieni 1946 uczęszczałem do 5 Gimnazjum, które mieściło się w budynku obecnej filharmonii. Tam moją nauczycielką w IV, V i VI klasach gimnazjalnych była Stanisława Pietraszkiewiczówna. Pamiętam, szkoła nie przestawiła się jeszcze na sowiecki program nauczania i w klasie V nasza nauczycielka języka polskiego prawie cały rok uczyła nas na podstawie lektury „Pana Tadeusza".
Przypominam też, że przerabialiśmy takie tematy jak „Obraz szlachty polskiej w „Panu Tadeuszu", „Obraz Kmicica w „Potopie" Henryka Sienkiewicza, „Wieś i dwór w „Placówce" i „Anielce" Bolesława Prusa". Utkwiło mi w pamięci, że w jednym z wypracowań słowo „dopomóc" napisałem z błędem, przez „u". Nauczycielka na moim wypracowaniu kaligraficznie napisała odręcznie słowo „Dopomóc" i poleciła: „Proszę przepisać i zapamiętać". Każdą naszą prace pisemną Stanisława Pietraszkiewiczówna oceniała od strony poprawności językowej i gramatycznej, zawsze na marginesie, zrozumiale dla nas, zapisywała uwagi, jakby recenzując uczniowską pracę. Nauczycielka również patronowała gimnazjalnemu kółku literackiemu. Pamiętam, jak zachęcała: „Janku, pisz wiersze".
Helena Noreikienė:
Kiedy moja rodzina jeszcze mieszkała w Ponarach (Paneriai, obecnie na trenie samorządu elektreńskiego) nad Wilią, na ternie przedwojennej Litwy, uczęszczałam do szkoły litewskiej. Odpoczywała u nas na letnisku nawet inteligencja z Kowna. W czasie wojny w naszym domu bywała AK, dlatego po wejściu sowietów, 15 marca 1945 r. rodzinę wypędzono z domu, mój ojciec Teodor Mickiewicz otrzymał wyrok: 10 lat łagru w Workucie. Mnie zabrali znajomi do Tomaszyszek i odtąd chodziłam do polskojęzycznej szkoły w pobliskich Duksztach. Kiedy trafiłam do Wilna i połączyłam się z mamą, rozpoczęłam naukę w szkole, znajdującej się w budynku przy ulicy Ostrobramskiej.
Uczęszczali do tej szkoły różne roczniki, którym wojna przerwała naukę. Nauczycielką jezyka polskiego i literatury była Stanisława Pietraszkiewiczówna. „Polak nie ma prawa pisać z błędami" – mawiała. Nawet za jeden znaczniejszy błąd stawiała dwójkę.
Nauczycielka była wymagająca, ale bardzo dobra. Aby nas nauczyć, zapraszała po lekcjach do swego mieszkania znajdującego się koło kościoła Bonifratrów. Gromadziło się u niej niemało chłopców i dziewcząt. Nauczycielka każdemu dawała kromkę chleba. Abyśmy zjedli ten powojenny razowy chleb, smarowała go słodkimi konfiturami. Sowieckie władze narzucały nowe treści nauczania, ale żeby nie kaleczyć młodzież komunistyczną ideologią, nauczycielka szczególnie dużo miejsca poświęcała nauczaniu języka polskiego i patriotyzmu na podstawie lektury „Pana Tadeusza". Ten poemat znała bodajże na pamięć.
Zanotował Józef Szostakowski
Zdjęcia ze zbiorów Jana Pakalnisa
Rota