Prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė działalność Centrum Wychowania Specjalnego w Švėkšnie, którego podopieczne uprawiały prostytucję, nazwała wstydem na skalę całego kraju i ostro skrytykowała podobne mu instytucje, które na dalszy plan spychają i nie rozwiązują dobrze znanych problemów. Trzy miesiące po wybuchu skandalu w Švėkšnie w marcu br. wykryto kolejny przypadek pogwałcenia prawa najmłodszych – tym razem pedofilii – w domu dziecka w Viešvilė. Podejrzanym w sprawie jest sam dyrektor sierocińca A. L.
Różne formy opieki: krewni, instytucje
Według Stefanii Stankiewicz, kierowniczki wydziału opieki społecznej samorządu rejonu wileńskiego, oba przypadki drastycznego naruszenia prawa dzieci i braku ich należytej ochrony wzbudziły ożywioną dyskusję na temat reorganizacji domów dziecka.
– W rejonie wileńskim nie mamy ani jednego dużego domu dziecka. Mamy Centrum Kryzysowe Rodziny i Dziecka w Kowalczukach, Centrum Socjalne dla Dzieci i Nastolatków w Niemenczynie, działające jako organizacja pozarządowa. Przebywa w nim 56 dzieci z rejonu wileńskiego. Wiele naszych dzieci wychowuje się jednak w większych ośrodkach opiekuńczych w Podbrodziu (w rejonie święciańskim), w Wilnie przy ulicach Grybo oraz Minties – tłumaczy Stefania Stankiewicz, ubolewając, że mimo ogólnego polepszenia standardu życiowego, nadal wiele rodzin lawiruje na pograniczu ryzyka socjalnego i nie potrafi w sposób należyty zadbać o własne latorośle.
Na dzień dzisiejszy w rejonie podstołecznym jest 173 dzieci, nad którymi w większości opiekę prawną sprawują rodziny: bliżsi lub dalsi krewni, bądź też babcie i dziadkowie. 26 dzieci spośród tego grona wychowują osoby nie związane z nimi więzami pokrewieństwa. Tymczasem 130 dzieci wychowuje się w instytucjach opiekuńczych. We wszystkich przypadkach rodzice mają ograniczoną władzę rodzicielską lub w ogóle są jej pozbawieni. W centrum kryzysowym w Kowalczukach obecnie przebywa 22 dzieci, nad którymi jest ustalona opieka tymczasowa. Umieszczenie dzieci w centrum w Kowalczukach daje rodzinie szansę na poprawę – na wyzbycie się nałogu, uporządkowanie swego życia, ustalenie priorytetów.
– Wiele wysiłku w to, aby dziecko mogło wrócić pod rodzicielskie skrzydło wkładają pracownicy socjalni tego centrum. Lecz jeżeli praca nie przynosi oczekiwanego wyniku, dziecko wędruje do instytucji opiekuńczej lub stała opieka prawna nad nim jest przyznawana rodzinie, nieraz całkiem obcym osobom, które podejmują się trudnego wyzwania – wychowywania tzw. cudzych dzieci – wyjaśnia kierowniczka wydziału opieki społecznej.
Trzecia droga – rodzina zastępcza
Niestety, jak podkreśla nasza rozmówczyni, niewielu jest chętnych do podjęcia się takiego niewdzięcznego trudu. Do niedawna w całym rejonie wileńskim były tylko dwie rodziny zastępcze, które wzięły na wychowanie ośmioro dzieci pozbawionych rodzicielskiej opieki.
– Rodzina zastępcza św. Marcina (šv. Martyno) prowadzona przez Aleksandrasa Ilgūnasa w Suderwie wychowuje czworo naszych dzieci. W innej rodzinie zastępczej Sikorskisów, która wyprowadziła się do Święcian, także dorasta czwórka dzieci z rejonu. W rodzinie zastępczej może być nie mniej niż sześcioro i nie więcej jak dwanaścioro dzieci. Niestety, w naszym rejonie nie znajduje się chętnych, żeby się taką działalnością zająć. Wiadomo, to ogromna odpowiedzialność. Nieraz zdarzają się wypadki, że opiekunowie nie dają rady i rezygnują z opieki nad dziećmi. Zdarza się nawet, że oddają zaadoptowane pociechy. Należy pamiętać, że te dzieci wiele w życiu doświadczyły i wymagają specjalnej uwagi i troski – zaznacza pani Stefania. Jej zdaniem, ta – poniekąd trzecia forma opieki nad dziećmi opuszczonymi – jest bardzo wygodnym rozwiązaniem problemu sieroctwa.
Na każde dziecko wychowujące się w rodzinie zastępczej państwo płaci 304 euro, czyli podwojony zasiłek opiekuńczy („Vaiko globos pašalpa" – zasiłek opiekuńczy wynosi 152 euro). Za prowadzenie takiej rodziny opiekunowie otrzymują wypłatę i gromadzą staż pracy.
Propozycja samorządu rejonu wileńskiego
Aby zainteresować i zachęcić mieszkańców do opiekowania się dziećmi, do stworzenia im przytulnego gniazda rodzinnego i godnych warunków życia Rada samorządu rejonu wileńskiego 27 marca br. podjęła postanowienie o wprowadzeniu od 1 kwietnia br. dopłat na każdego podopiecznego.
– Chcielibyśmy, żeby więcej dzieci zostało w rodzinach. Nie chcemy oddawać ich do instytucji opieki. Zgodnie z przyjętą decyzją, samorząd z własnego budżetu dla krewnych opiekujących się takim „przygarniętym" dzieckiem oraz dla rodziny zastępczej od kwietnia co miesiąc będzie dopłacał po 38 euro, tj. jedną bazową wypłatę socjalną. Jeżeli opieki nad dzieckiem podejmie się osoba niezwiązana z nim więzami pokrewieństwa, każdego miesiąca otrzyma świadczenie równe dwóm wypłatom bazowym, czyli 76 euro.
Po ukończeniu 18 lat, niezależnie od tego, gdzie było wychowywane – w rodzinie czy instytucji opiekuńczej – każde dziecko ma prawo do tzw. wypłaty na usamodzielnienie się („Įsikūrimo pašalpa"), która wynosi 2 tys. 823 euro.
– Za te pieniądze młody człowiek może nabyć potrzebne rzeczy, aby zrobić pierwszy krok do samodzielnego życia: kupić komputer czy lodówkę, wynająć mieszkanie, opłacić naukę, postarać się o prawo jazdy... Z doświadczenia wiem, że dzieci, które wychowywały się w rodzinie znacznie lepiej sobie radzą z wydaniem tych pieniędzy, są bardziej praktyczne, rozsądne. A dziadkowie czy krewni zazwyczaj są bardzo zadowoleni i dumni ze swych wnuków, którym w potrzebnej chwili zamienili i matkę, i ojca. Takie przykłady mogę mnożyć i mnożyć... – podkreśla Stefania Stankiewicz.
Według niej, najczęstszą przyczyną opuszczenia dzieci jest alkoholizm i naganny tryb życia rodziców. Zdarza się też, że latorośle tracą swych rodzicieli w rozmaitych wypadkach. Bywa i tak, że matka czy ojciec nie mogą zaopiekować się własnymi dziećmi z powodu ciężkiej choroby. Wtedy sąd wyznacza im opiekuna prawnego.
Prawdopodobnie jeszcze w tym roku zostanie oddana do użytku część budynków ośrodka opieki dla dzieci, powstającego w Giejsiszkach w gminie Dukszty. Wedle Stefanii Stankiewicz, ta placówka będzie działała na zasadach rodzinnych. W sześciu osobnych domach zamieszka osiem rodzin; razem będzie się tutaj wychowywało 48 dzieci. – Ośrodek opieki dla dzieci w Giejsiszkach będzie przykładem najnowocześniejszej i dobrze urządzonej placówki, gdzie naszym dzieciom na pewno będzie dobrze – podsumowuje Stefania Stankiewicz.
Irena Mikulewicz
"Tygodnik Wileńszczyzny"