Niedawno z grupką znajomych przebywał na tej egzotycznej wyspie, będącej autonomiczną częścią Tanzanii i jest pod wrażeniem flory i fauny tego zakątka globu, gdzie człowiek może odpocząć na najpiękniejszych plażach, kapać się w ciepłej turkusowej wodzie oceanu, skosztować egzotycznych dań (przeważnie z darów morza), owoców i z bliska obserwować codzienne życie przyjaźnie nastawionych mieszkańców.
Magiczny, bajeczny świat
Po przybyciu na wyspę pan Marijonas poczuł się niczym w łaźni: wysoka temperatura (ponad 30 stopni C) oraz wilgoć (prawie 80 proc.) sprawia, że człowiek czuje się niczym podczas parzenia się w rosyjskiej bani. Kolejnym zaskoczeniem była olśniewająca biel drobnego miałkiego piasku.
– Kolor piasku na Zanzibarze można porównać do bieli „naszego" śniegu, z tym, że jest on nawet bielszy – mówił z zachwytem turysta.
Zaskakuje też ogrom i przepych zieleni na wyspie. Wszystkie drzewa i krzewy kwitną tworząc ogromny, mieniący się gamą kolorów i barw ogród kwiatowy. Palmy, baobaby, fikusy, wiecznie zielone drzewa cynamonowe i owocowe – to otoczenie sprawia, że człowiek czuje się przeniesiony w jakiś magiczny, bajeczny świat. A do tego dodać trzeba zapach unoszących się w powietrzu rozmaitych korzennych przypraw...
Raj dla smakoszy
Przyprawy to jeden z podstawowych towarów eksportowych Zanzibaru. Legenda głosi, że Portugalczyków, którzy, jako pierwsi z Europejczyków, zstąpili na wyspę przywiódł do niej jej zapach.
Na Zanzibarze z kory cynamowca jest produkowany cynamon, z korzeni – olejek kamforowy, pełno tu goździków oraz plantacji innych różnorodnych przypraw korzennych. Istny raj dla smakoszy, a dodać należy, że można tu spróbować przygotowanych na różne sposoby i przyprawionych pachnącymi przyprawami dań z darów morza, a na deser delektować się smakiem nieznanych u nas owoców.
Mekka dla żółwi
Bogactwu świata roślinnego nie ustępuje świat zwierzęcy. Na Zanzibarze można spotkać wyjątkowy gatunek małp – Red Colobus, których poza nim nie spotka się nigdzie więcej.
Okoliczne wyspy, to też prawdziwa Mekka dla żółwi, które znajdują się pod ochroną państwa i są hodowane w rezerwatach. Oprócz tego na wyspie można spotkać gekony, warany, kameleony, pytony, gnieździ się tu około 40 gatunków ptaków i 50 gatunków motyli.
Wychowani zanzibarczycy
Jak twierdzi pan Marijonas, to, co przyciąga najbardziej to ludzie. Pogodni, uśmiechnięci, przyjaźni i chociaż niebogaci, ale wyglądający na szczęśliwych.
– To, co pozytywnie wyróżnia Zazibar, to to, że nie spotkałem tam osób żebrzących bądź proszących o jałmużnę. Dzieci również nie biegają z tyłu jak np. w Egipcie czy Turcji i same o nic nie poproszą – dzielił się wrażeniami podróżnik. Dodał, że wiedząc o tym, że panuje tu raczej bieda nabrał wraz z towarzyszami podróży ołówki, flamastry, słodycze, które rozdali.
– Dzieci podchodziły bez pośpiechu i tylko na zawołanie, nie chwytały i nie wyrywały z rąk prezentów, a po ich otrzymaniu grzecznie dziękowały i obdarzały nas promiennymi uśmiechami – komplementował małych zanzibarczyków rozmówca. Dodał, że dzieci są naprawdę ładne, a szanująca się rodzina stara się, żeby zdobyły podstawowe, najczęściej dwuletnie wykształcenie.
– Za ten okres pobytu w szkole trzeba wyłożyć dwieście dolarów, ale miejscowi potrafią zarobić na turystach i stać ich na ten wydatek – kontynuował.
Przystojni Masajowie
Ludność miejscowa trudni się przeważnie produkcją i sprzedażą przypraw, połowem ryb i innych darów morza, pracują też w sferze usług i jako ochroniarze, a w ich charakterze są zatrudniani najczęściej Masaje.
– To wysocy, szczupli, przystojni, niezwykle sprawni, obnoszący się z dostojnością mężczyźni. O ich odwadze krążą legendy. Powiem tylko, że Masaj dopiero wtedy zostaje uznany za mężczyznę i będzie miał prawo mieć własną kobietę, gdy oszczepem albo przy pomocy miecza zabije lwa – z podziwem mówił pan Marijonas, który nie omieszkał też zauważyć, że wojownik-Masaj potrafi wysoko skakać w górę, pokonując przeszkodę (tyle ile mierzy sam, a to nie mniej niż 1,80 m) zwyczajnie podkurczając nogi.
– Nieprzypadkowo więc turystki obdarzają ich kuszącymi spojrzeniami – zażartował Griškevičius.
Strzeżonego Bóg strzeże
Miasto Zanzibar liczy milion mieszkańców. Jest mieszanką kultur. Jak i wszystkie miasta afrykańskie nie wyróżnia się czystością, ale obfita zieleń łagodzi wrażenie zaniedbania. Posiada duży port i właśnie z niego wywożono niegdyś niewolników, a pamięć o tym jest wśród miejscowej ludności żywa i czczona. Jak zauważył nasz rozmówca, na wyspie na ogół jest bezpiecznie i nie odczuwa się wrogości, ale na drogach co 10 km są posterunki policji, a wieczorem poza tereny bungalów na spacery wychodzić nie radzono.
Nikt nie poczuje się zawiedzony
Miasto słynie z bazarów przypraw oraz darów morza, na których można kupić tuszę dwumetrowego rekina, 50-kilogramowego tuńczyka, czy okazałej wielkości omara, kraby itd.
– Nieco zadziwiła mnie duża ilość malarzy, którzy wystawiają na sprzedaż obrazy malowane farbami wyłącznie z naturalnych składników – opowiadał dalej pan Marijonas. Mimo, że dominuje tu islam, alkohol – w odróżnieniu od innych krajów muzułmańskich – można tu kupić swobodnie.
– Dla miłośników dobrego wypoczynku i wrażeń polecałbym Zanzibar. Zapewniam, że nikt nie poczuje się zawiedzony, a i podróż nie jest zbyt droga. Korzystaliśmy z usług polskiej firmy turystycznej „Itaka" i 10-dniowy pobyt na egzotycznej wyspie wraz z przejazdem kosztował nas ok. 870 euro (ponad 3000 litów) – zachęcał pan Marijonas.
Zygmunt Żdanowicz
"Tygodnik Wileńszczyzny"