L24.lt: Jak ocenia Pan swoją dwuipółletnią karierę trenerską na Litwie?
Marek Zub: Pozytywnie. Przede wszystkim w kontekście postawionych przede mną celów sportowych, strategicznych dla Žalgirisu, które zostały zrealizowane. Ponadto, co jest dla trenera niezwykle istotne, dostrzegałem indywidualny rozwój poszczególnych piłkarzy - i to nie tylko w kwestiach typowo sportowych. Przykładem może być język angielski, który obowiązywał w czasie prowadzenia zajęć treningowych, zajęć teoretycznych, odpraw przedmeczowych czy analiz. Na początku naszej współpracy piłkarzom nie było łatwo o bezpośrednią, swobodną komunikację z trenerem. Głównie, jak to najczęściej bywa, z powodu kompleksów i strachu. W ostatnim okresie wyglądało to już zupełnie inaczej. Większość z nich myśli o kontynuowaniu kariery za granicą. Bez znajomości języka angielskiego mogą o tej karierze jedynie pomarzyć.
Pozytywnie oceniam swój pobyt na Litwie również w aspekcie osobistym. Podobnie jak ma to miejsce w przypadku piłkarzy, moje zadowolenie związane jest nie tylko z sukcesem sportowym, ale dotyczy także życiowych doświadczeń związanych z codziennym funkcjonowaniem w określonym, obcojęzycznym dla mnie środowisku. Ciągłe szukanie najlepszych środków wzajemnego zrozumienia i tolerancji dla innych poglądów oraz kształtowanie otoczenia wokół siebie pozwoliło na uzyskanie dobrego kontaktu z ludźmi i pozyskanie istotnej grupy przyjaciół, co w dzisiejszych czasach, według mnie, jest wielkim osiągnięciem.
L24.lt: Jakie wydarzenie nazwałby Pan największym sukcesem podczas pracy na Litwie?
Marek Zub: To bez wątpienia coś więcej niż tylko wydarzenie. Okres czasu. Prawie dwumiesięczna przygoda z Ligą Europejską w lecie ubiegłego roku. Podróże lotnicze, zmieniające się miasta i hotele, stadiony, jakich nie można znaleźć na Litwie, i przede wszystkim kolejni przeciwnicy stający na drodze rozpędzonego Žalgirisu - to wszystko dawało poczucie sukcesu. Sukcesu, za którym stała sportowa pasja, ambicja i determinacja oraz doskonale zgrany kolektyw. Dodatkowego smaku dodało wyeliminowanie polskiego zespołu Lecha Poznań w bardzo dramatycznych okolicznościach.
L24.lt: Relacje pomiędzy naszymi krajami są oceniane jako dość napięte. Jak Pan – jako osoba z Polski - był odbierany w litewskim środowisku piłkarskim? A poza nim?
Marek Zub: Ja nie odczułem konsekwencji takiego napięcia. Bez wątpienia sfera, w której ono występuje, dotyczy zdecydowanie bardziej Polaków mieszkających na Litwie, niż takich jak ja, przyjeżdżających na jakiś czas do pracy. Jeżeli chodzi o środowisko piłkarskie, to absolutnie nic mnie negatywnie nie zaskoczyło. Powiem więcej, spodziewałem się większego poziomu obojętności i niechęci. Podejmując pracę w Žalgirisie blokowałem przecież miejsce pracy litewskiemu trenerowi.
Poza środowiskiem piłkarskim tym bardziej trudno jest mi doszukiwać się jakichkolwiek negatywnych symptomów napięcia pomiędzy naszymi krajami. Natomiast niezwykle miło i przyjemnie było usłyszeć z ust znajomych Litwinów, że dzięki mnie zmienili negatywne zdanie o Polakach. To również uważam za swój sukces w wymiarze środowiskowym. Każdy z nas powinien trochę „ocieplić" miejsce, w którym się przez jakiś czas znajdował i pozostawić go milszym i bardziej przyjaznym.
L24.lt: Jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość?
Marek Zub: Najbliższa przyszłość to Święta Bożego Narodzenia. Odrabianie zaległości związane z rodziną. Przez ostatni rok trochę się tego uzbierało. Może znajdzie się kilka dni na wyjazd w góry na ulubioną deskę. Jednak przede wszystkim to okres na znalezienie nowego zawodowego, trenerskiego wyzwania.
L24.lt: Czy zmieniło się Pana postrzeganie Litwy i skojarzenia z tym krajem przed przyjazdem i po zakończeniu pracy tutaj? Będzie Pan powracał do Wilna?
Marek Zub: Nie zmieniło się nic, ponieważ ja nie miałem wcześniej żadnych istotnych skojarzeń z Litwą. Pierwsze skojarzenia związane są oczywiście tylko ze szkolną lekturą „Pana Tadeusza", Ostrą Bramą i inwokacją, której kazano uczyć się na pamięć.
Ja Litwy zacząłem się uczyć tutaj, w Wilnie. Litwy - niezależnego, młodego państwa europejskiego. Litwy jako kraju, w którym jak w tyglu mieszają się wielokulturowe wątki wielu narodów. Tego nie da się wyczytać z podręczników. Tego trzeba doświadczyć mieszkając tutaj, chodząc po kamienistych, wąskich ulicach wileńskiego Starego Miasta. Klimat tego miejsca właśnie z tego się wywodzi i działa na wielu jak narkotyk.
Dzisiaj, wspominając swoją szkolną „drewnianą" deklamację inwokacji, uśmiecham się do siebie. Dzisiaj, jako emigrant w bardzo małym tego słowa znaczeniu, doskonale ją rozumiem i ...czuję.
Dlatego będę wracał!
L24.lt: Dziękujemy za rozmowę.
Marek Zub: Pozdrawiam.
--
Marek Zub (ur. 24 sierpnia 1964 w Tomaszowie Lubelskim) – były polski piłkarz, a obecnie trener piłkarski z Licencją UEFA.
Swoją karierę piłkarską rozpoczął w 1980 roku w Hetmanie Zamość. Trzy lata później przeszedł do AZS AWF Warszawa, skąd w 1984 roku trafił do Igloopolu Dębica. Grał tam do 1991 roku. Później występował w belgijskim Lorrain Arlon (do 1992 roku), FC Piaseczno (1993-1995), Polonii Warszawa (1995-1996) i w KS Piaseczno, gdzie w 2000 roku zakończył karierę piłkarską.
Trenował takie kluby jak KS Łomianki, Polonia Warszawa, Widzew Łódź, Mazowsze Grójec czy Hetman Zamość. Był także drugim trenerem GKS-u Bełchatów.
Po zrezygnowaniu ze stanowiska asystenta trenera reprezentacji Polski w piłce nożnej w sierpniu 2012 roku został trenerem Žalgirisu Wilno. W sierpniu 2013 roku jego podopieczni z Žalgirisu wyeliminowali po dwumeczu (1-0,1-2) Lecha Poznań z rozgrywek eliminacji Ligi Europy i po raz pierwszy w swojej historii Žalgiris awansował do rundy play-off Ligi Europy. Szkoleni przez Marka Zuba wileńscy piłkarze wywalczyli aż siedem tytułów, w tym dwukrotnie zostali mistrzami Litwy w piłce nożnej.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.