"Cieszę się niezmiernie, gdy jestem świadkiem takich wydarzeń jak odnowienie przepięknego pomnika na grobie Izy Salmonowiczówny. Byłem świadkiem ogromnej pracy wykonanej przez polskich konserwatorów. Widziałem, że niezależnie od pogody, całymi dniami odnawiali postument, oczyszczali z różnych naleciałości najpiękniejszego na Rossie anioła, wykonywali różne inne roboty. Nic więc dziwnego, że gdy pomnik został już odnowiony i z tej okazji odbyła się uroczystość, pan ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Litwie tak pięknie dziękował polskim konserwatorom, którzy ten zabytek uratowali. To radosna wiadomość.
Są jednak rzeczy, które mnie strasznie smucą. Zauważyłem, że systematycznie znikają z nagrobków wszelkie metalowe elementy. Wandale i złodzieje rozbijają betonowe i kamienne pomniki i ogrodzenia, aby wydostać metalowe łącza. Znikają też całe metalowe ogrodzenia lub ich kute fragmenty. Oto najświeższy przykład: na dole, od kaplicy Vilejšysów, znajduje się nagrobek, mówiący, że tu w roku 1879 pochowana została 6-letnia Helena Gerbatówna. Niedawno ogrodzenie metalowe zostało zniszczone. Podobnych przykładów zauważyłem wiele.
Złoczyńcy są bezkarni, ponieważ nikt w nocy nie pilnuje cmentarza. Ten proceder jego niszczenia rozpoczął się w latach 50. ub. wieku, ale wtedy kradziono wszelkie marmurowe części pomników, polewano kwasem solnym podstawy krzyży, a kiedy runęły, znikały bezpowrotnie. Podobnie zresztą w niewyjaśnionych okolicznościach przepadały całe nagrobki. Mój Boże, takie rzeczy nie do pomyślenia były przed wojną. Wtedy nawet kwiatka nie wypadało zerwać na cmentarzu.
Jak się bronić przed złodziejami? Myślę, że powinny zaglądać na Rossę patrole policji. Najważniejsze jednak: surowo zakazać punktom skupu metali nabywania od złodziei starych metalowych części ogrodzeń, czy innych elementów zdobniczych. Takiego, który da „zarobić" wandalowi kilka litów, bezwzględnie karać".
Wilnianin Jan Kozicz
„Tygodnik Wileńszczyzny"
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.