Utrata bliskiej osoby wywołuje ogromny szok, jest źródłem ogromnego stresu, wiąże się z zaburzeniem znanego stałego rytmu, odbiera nam poczucie bezpieczeństwa – zaznaczają psychologowie. Szok potęguje sposób przeżywania śmierci i ciężko jest się nam z nią pogodzić, ponieważ nie jesteśmy na to przygotowani, mamy poczucie niedowierzania, niesprawiedliwości oraz głębokiego żalu, że nie mogliśmy się pożegnać, zostały między nami niepozałatwiane sprawy… Czas jest tutaj najlepszym lekarstwem, ale nie jedynym – uważają psychologowie. Ich zdaniem potrzebujemy czasu na przeżycie żałoby, ale i zgody w sobie na jej przeżywanie, żeby się z nią następnie pogodzić i wyruszyć w dalszą drogę.
Dobrze jest, gdy nasze otoczenie daje nam również wystarczającą przestrzeń na jej wyrażenie, nienachalnie nam towarzyszy. Nie należy wymagać od siebie czy bliskich przyspieszania procesu żałoby, który naturalnie trwa od roku do 3 lat. Tyle czasu potrzebujemy na zaakceptowanie śmierci i zaadaptowanie się do zmian, jakie nastąpiły w naszym życiu. Warto pamiętać:
Przeżywanie straty jest w dużej mierze zależne od relacji, jaka łączyła nas z osobą zmarłą, od wspólnych doświadczeń z przeszłości, wieku, wyznania, statusu społecznego i dostępnego w naszych zasobach wsparcia.
W związku z długotrwałą opieką nad chorą osobą, śmierć może przynieść ulgę związaną z końcem cierpienia osoby chorej, jak i naszego obciążenia opieką.
Ważne, żeby mieć świadomość, że są to naturalne odczucia i nie obciążać się za to winą lub wstydem. W innej sytuacji jesteśmy, gdy śmierć jest nagła – szok potęguje sposób przeżywania śmierci.
Potrzebujemy czasu na przeżycie żałoby, ale i zgody w sobie na jej przeżywanie.
Nie należy winić się za to, że godzimy się z czyjąś śmiercią, jest to naturalny stan, który jest potrzebny do tego, aby zacząć żyć.
Rota