Aut z numerami litewskimi, białoruskimi, polskimi, rosyjskimi było ponad 10. Przybysze wychodzili z samochodów, rozmawiali z mieszkańcami, robili zdjęcia, najczęściej starszych domów, które, jak to u nas się nazywa, są „na dwa końce", z gankiem. Dla niektórych z przybyszy taki dom to atrakcja – ani w Niemczech, ani w Austrii, Francji czy w Stanach Zjednoczonych, gdzie niektórzy dziś mieszkają, nie ma czegoś podobnego. Gdy mieszkańcy zobaczyli Janka Kuncewicza, Ilonę Radziukiene czy Krystynę Miškinienė to zrozumieli, że goście, którzy tak gremialnie zawitali do ich wsi, należą do jednej rodziny, wywodzącej się ze Zniewierowskich.
Zjazd rodziny Zniewierowskich odbył się w końcu sierpnia, wypełniając wspomnieniami ten urokliwy zakątek Ziemi Solecznickiej. Ponad 40 osób przyjechało na spotkanie, niektórzy z dalekich stron, bo po wojnie ich dziadkowie czy rodzice musieli opuścić ojczystą ziemię. Rozsypali się po świecie, ale wszystkich ich łączą wyjątkowo mocne więzi rodzinne.
Historia rodu
Rodzina Zniewierowskich jest prawdopodobnie kontynuacją szlacheckiego rodu Niewierowskich vel Niewiarowskich, możliwie też Niewiarowiczów przybyłych na Litwę w późnym średniowieczu. Najdalej sięgającymi w przeszłość znanymi członkami rodziny są Wincenty Zniewierowski i Emilia z Wierszyłłów, którzy mieli siedmioro dzieci i którzy na Wileńszczyźnie uwili swoje gniazdo rodzinne.
Wincenty był dróżnikiem na kolei carskiej, toteż bywał przenoszony z jednego stanowiska drożnego na drugie. Dlatego też dzieci rodziły się i były wychowywane w różnych miejscowościach Rosji. Ostatni syn urodził się w roku 1916 w guberni orłowskiej, prawie 1000 kilometrów od Wilna. Ale gdy w roku 1919 odrodziła się na Wileńszczyźnie Polska, liczna rodzina w tym samym roku przyjechała tu i zatrzymała się nieopodal Puszczy Rudnickiej, dzieląc z tą ziemią dole i niedole.
90 okienek na brystolu
Wykonanie drzewa genealogicznego tej wspaniałej rodziny – to nie lada praca. 90 okienek na brystolu o dużych wymiarach z nazwiskami i imionami rodziny zawdzięcza się przede wszystkim Ilonie Radziukiene, zresztą jak i pomysł tego spotkania.
Anna Maria w swych dokumentach zachowała nazwisko rodowe. Jest dziś Zniewierowską-Chruściel. Mieszka w Austrii, a na rodzinne spotkanie przybyła wraz z mężem – profesorem matematyki Piotrem Chruścielem oraz dwoma synami: Janem i Maciejem, którzy są studentami i mieszkają we Francji. Ci młodzi ludzie byli tu po raz pierwszy. Zauroczyła ich Ziemia Wileńska.
Anna Maria jest córką Wiktora Zniewierowskiego, w okresie międzywojennym studenta Wyższej Szkoły Technicznej na Holenderni. Podczas wojny Wiktor Zniewierowski zaciągnął się do AK, potem wraz z wojskiem generała Władysława Andersa przemierzył pół świata. Walczył pod Monte Cassino, wrócił do Warszawy jako kawaler Orderu Virtuti Militari. Spoczywa dziś na Powązkach.
Z różnych zakątków
Z Polski przybyli państwo Pałulichowie i Krystyna Zniewierowska. Hanna Zielińska przybyła z USA, mieszka tam w Houston. Z Moskwy – Irina Zeniuk, Nikołaj Kosminow i trzyletnia Marina, z Niemiec – Lucyna Kaźmierczak. Rzecz zrozumiała, że najwięcej przedstawicieli rodu na zjazd przyjechało z różnych zakątków Litwy i Białorusi. Ci ostatni, mimo że przybyli z prawie sąsiedniej Lidy, jechali dobrych osiem godzin, jedynie postój na granicy trwał 5 godzin. Aby uniknąć męczących kolejek, w drogę powrotną na Białoruś przedstawiciele rodu Zniewierowskich wybrali się w nocy.
Na zjazd rodziny stawili się także Palulowie i Fedorowiczowie, Kuncewiczowie i małżeństwo Miszkinisów, cała rodzina čiurasów, Ilona Radziukiene z synem Augustinasem... Z mężami czy z żonami, dziećmi i wnukami. Lecz, jak zauważyli Zofia i Jan Kuncewiczowie, największe wrażenia zjazd wywarł na ich wnukach Dorocie i Konradzie. Synowi zaś państwa Kuncewiczów – Leszkowi, przypadło w udziale oprowadzenie tej, tak licznej rodziny, po Wilnie, pokazanie najpiękniejszych miejsc miasta. Zaś córce Małgorzacie przypadła misja archiwistki tego spotkania. Na zdjęciach utrwaliła setki ujęć.
Prezentacja dorobku i złote gody
Zjazd odbył się w gospodarstwie agroturystycznym nieopodal Turgiel. Wybór miejsca był strzałem w dziesiątkę – piękna miejscowość nad Mereczanką, wspaniała kuchnia i wszystko według życzenia. W największym pomieszczeniu zainstalowano ekran, na którym każdy z przybyłych gości dokonywał prezentacji swego dorobku rodzinnego. Owszem, rodzina rozsypała się, ale jak wynikło z rozmów, zachowała swoją wiarę, ojczysty język, piosenki polskie. A osiągnięcia życiowe niektórych przedstawicieli rodziny są po prostu imponujące.
Niezapomniane chwile podczas rodzinnego zjazdu przeżyła rodzina Kuncewiczów. Podczas zjazdu rodzinnego kontynuowano świętowanie niedawno obchodzonego półwiecza związku małżeńskiego Zofii i Jana Kuncewiczów. Jak w licznej rodzinie przystało, padało wiele życzliwych słów, nie obeszło się bez prezentów. Okazję do złożenia życzeń z okazji złotych godów Janowi Kuncewiczowi, swemu ojcu chrzestnemu miała posłanka na Sejm Litwy Krystyna Miškiniene.
Poznać jak najwięcej miejsc związanych z rodziną – również i taki cel przyświecał zebranym na zjeździe potomkom rodu Zniewierowskich. Podczas Mszy św. w kościele w Butrymańcach uczestnicy zjazdu modlili się za pomyślność rodziny. Odwiedzili groby swoich przodków na miejscowym cmentarzu. Razem zwiedzili Troki i okolice. Do następnego spotkania – tego sobie wzajemnie życzyli.
Krystyna Adamowicz
Fot. Małgorzata Kuncewicz
"Tygodnik Wileńszczyzny"