Bośnia i Hercegowina wchodziła dawniej w skład republiki jugosłowiańskiej, dziś jest niepodległym państwem...
Wcześniej, w końcu lat siedemdziesiątych XIX wieku, stała się integralną częścią Monarchii Austro-Węgierskiej. Na jej terenach osiedlali się przedstawiciele inteligencji, budując klasę tzw. średnią. Byli wśród nich prawnicy, lekarze, inżynierowie oraz górnicy, rolnicy pochodzący z terenów Galicji i Mołdawii oraz terenów zaboru rosyjskiego. Ocenia się, że w latach trzydziestych XX wieku tereny obecnej Bośni i Hercegowiny zamieszkiwało do 20 tysięcy Polaków i osób polskiego pochodzenia.
Po drugiej wojnie światowej część z nich, w ramach zorganizowanej repatriacji, wróciła do Polski. Duże skupisko repatriantów z Bośni i Hercegowiny mieszka obecnie w Bolesławcu, część z nich wyjechała też do obu Ameryk i Australii.
Wielu polskich osadników przeszło na stałe do historii Bośni i Hercegowiny...
Do najbardziej znanych rodaków, którzy wnieśli swój wkład w historię regionu zaliczyć trzeba polską lekarkę Teodorę Krajewską, która przyjechała do Bośni pod koniec XIX wieku i jako pierwsza kobieta-lekarz zaczynała praktykę w tym kraju. To była wyjątkowa sprawa, gdyż ze względów kulturowych kobiety w Bośni były de facto pozbawione opieki lekarskiej, ponieważ mężczyzna-lekarz nie mógł ich dotykać.
Początkowo Krajewska pracowała w okolicach Tuzli, potem przeniosła się do Sarajewa, by w roku 1927 wrócić do Polski. Zostawiła bardzo ciekawe pamiętniki, które opowiadają nie tylko o jej pracy, ale także o kulturze tego środowiska, w którym funkcjonowała i stanowią bardzo interesujący dokument epoki.
Ciekawą postacią był również Leon Biliński, minister skarbu w rządzie austro-węgierskim, w przededniu pierwszej wojny światowej sprawujący funkcję zarządcy Bośni i Hercegowiny. Z innych Polaków warto przypomnieć, że na początku XX wieku wiceburmistrzem Sarajewa był Polak, podobnie jak pierwszy dyrektor szpitala miejskiego w tym mieście. W Bośni i Hercegowinie aktywnie działali polscy księża. Relacje jednego z nich, jezuity Marcina Czermińskiego, przynoszą ciekawy obraz sytuacji w Bośni i Hercegowinie na początku XX wieku.
Polacy też walczyli na terenach Bośni i Hercegowiny w partyzantce titowskiej podczas drugiej wojny światowej – zgodnie z polską tradycją. Ich szlak bojowy znaczą polskie mogiły, szczególnie na terenie obecnej Republiki Serbskiej, stanowiącej część Bośni i Hercegowiny.
Jak liczna jest dziś Polonia w Bośni i Hercegowinie?
Jest nas oficjalnie około pięciuset. Uważamy jednak, że liczba ta jest dwukrotnie wyższa. Mamy też obecnie cztery organizacje polonijne: Wspólnotę Obywateli Polskiego Pochodzenia w Tuzli; Stowarzyszenie Obywateli „Polsa" w Sarajewie – z 55 członkami; Stowarzyszenie Obywateli w Banja Luce – z 40 członkami i Towarzystwo Kulturalne „Mieszko I" w Mostarze – najmłodsze, liczące 38 członków.
Pani organizacja z Tuzli jest największa.
Działamy od roku 1995 i jesteśmy zarejestrowani w wyższym sądzie w Tuzli, wpisanym do rejestru Ministarstwa Sprawiedliwości. Nasza organizacja posiada swój statut, pieczęć, lokal i zrzesza obywateli polskiego pochodzenia bez względu na ich przynależność ideologiczną, religijną czy partyjną. Wspólnota liczy ponad 70 osób polskiego pochodzenia – w tym 4 obywateli urodzonych w Polsce, a z rodzinami ponad dwustu. Największym naszym problemem jest sytuacja finansowa członków, ich bezrobocie i ciągle jeszcze słaba znajomość języka polskiego, choć od lat prowadzimy kursy języka ojczystego.
Staramy się spotykać często. Organizujemy spotkania, wystawy, wieczorki poetyckie, wyjazdy do naszych rodaków na terenie republiki. Bierzemy także udział w spotkaniach polonijnych w Chorwacji. Byliśmy tam, w Zagrzebiu, na pierwszym spotkaniu polskiej mniejszości narodowej organizowanym przez panią Walentynę Lonćarić – prezesa Polskiego Towarzystwa Kulturalnego „Mikołaj Kopernik".
Jako prezes Wspólnoty Obywateli Polskiego Pochodzenia w Tuzli biorę też czynny udział w licznych zjazdach polonijnych. Mamy wspaniałą współpracę ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska" w Warszawie, ambasadą RP w Sarajewie, naczelnikiem miasta Tuzli, szkołą muzyczną w Tuzli, wszelkimi rządowymi i pozarządowymi organizacjami i instytucjami, stowarzyszeniami itp. Nasze dzieci wyjeżdżają na kolonie polonijne do Polski. Były tam w Frysztaku, Siedlcach, Zamościu i Pszczynie.
Wspólnie z ambasadą RP zorganizowaliśmy niedawno uroczystości związane z rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Wystawę historyczną „Drogi do Niepodległości" przygotowało Muzeum Historii Polski w Warszawie. Ekspozycja składa się z 17 wielobarwnych plansz, przedstawiających dzieje Polski od XVII wieku do wybuchu II wojny światowej. Wystawa została zaprezentowana w Teatrze Narodowym w Tuzli podczas otwarcia międzynarodowego festiwalu „Tuzlanska Jesień Teatralna". Impreza cieszyła się wielkim zainteresowaniem.
O wydarzeniu obszernie informowały lokalne media, w tym radio i TV Kantonu Tuzla. Wystawa „Drogi do Niepodległości" została ponadto zaprezentowana podczas obchodów Narodowego Święta Niepodległości 11 listopada w filli Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Kantonie Zenica-Doboj.
Gościliśmy też u nas teatr z Gniezna, z inicjatywy Marijany Andrić – mojej córki, która ukończyła na UMK w Toruniu stosunki międzynarodowe. Nasza grupa folklorystyczna Kulturalne Towarzystwo „Cerić" z Tuzli zajęła pierwsze miejsce na międzynarodowym festiwalu folkloru w Toruniu. Nadal interesuje nas wszystko co dzieje się w naszej starej ojczyźnie.
Rozmawiał Leszek Wątróbski
Fot. autor
„Tygodnik Wileńszczyzny"