Inne osoby dodają: "a my także z Wilna, rodzina Pilewicz, my rodzina Maziuki, a czy są takie nazwiska tam jeszcze? ". Potwierdzam, że spotyka się te nazwiska. Za chwilę podchodzi z wielką gracją pani Maria Markisz, z d. Sakowska (l. 86) spod Krakowa i, ku miłemu zaskoczeniu, rozmowę prowadzi po polsku: "a moją mamę przywieźli tutaj, gdy miała 3 latka, a urodziła się w 1910 roku. Szkoda, że z nikim z rodziny nie mamy kontaktu z Polski, a tak chciałoby się kogoś zobaczyć". Natomiast Elena Vaivdas (l. 79) z Łatgalii wspomina: "że babcia miała 15 lat, gdy ją zesłano na Sybir, ale mama urodziła się już tutaj".
220 km na północ od Tomska. Ileż wzruszenia! Ich oczy i serca, pogodzone z losem swoich rodzin zesłańców i drogi życia bez powrotu do Ojczyzny, jednak promieniowały naprawdę, w moim duchowym odczuciu, wielkim szczęściem. Gdyż za chwilę po spowiedzi świętej będzie Msza święta, na którą mały dzwon wzywał mieszkańców wioski, założonej w 1898 roku, ale wilnianie na początku XX wieku pobudowali w niej kościółek. I pomyśleć, że w tej wiosce o polskiej nazwie „Białystok" jeszcze kilkanaście lat temu do szkoły tutaj uczęszczało 360 dzieci polskich zesłańców. Dzisiaj zaledwie ponad 30 dzieci dojeżdża do sąsiedniej miejscowości, a mieszkańców zmniejszyło się do liczby 200 osób.
Pocieszające jest to, że wioska ma dosyć dobre połączenia drogowe i rozwinięte gospodarstwa rolnicze. I gdy jeszcze udaliśmy się na cmentarz, zrozumiałem, jak kolejny wielki dramat był tych ludzi, gdy w 1938 roku wymordowano ponad 100 mężczyzn – Polaków, jako "wrogów narodu", a wszystkim innym nie wolno było oddalać się dalej niż 8 km od wsi.
Są i tacy, którym nigdy przez całe życie nie było dane wyjechać poza wioskę, a teraz już nie mają zdrowia i odwagi. A na słowa, że o nich zawsze pamiętamy i modlimy się za nich w Wilnie, przed cudownym obrazem Matki Bożej Ostrobramskiej i obrazem Jezusa Miłosiernego, zebranym popłynęły łzy. Syberia doprawdy wciąż jest otwartą księgą cierpienia i wiary.
Z wczorajszego tylko dnia dzielić chciałbym się wspomnieniami i przeżyciami na żywo z każdym i nie byłoby końca. Dotarcie w dobrej kondycji fizycznej do miasta przebywania św. Rafała Kalinowskiego, do Tomska, po kolejnej wymianie części przy rowerze w Nowosybirsku, dodało mi duchowych nowych sił i poczucia, że coraz mniej kilometrów do przejechania zostało do Irkucka, bo tylko 1650, po przepedałowaniu w trudnych warunkach już ponad 5000 km od Wilna.
Oczywiście że pobyt w Nowosybirsku, w domu ks. Biskupa Józefa Wertha, pod czułą opieką ks. kanclerza ks. Sergieja Dawidowa, był dobrym odpoczynkiem po przejechaniu w szybkim tempie 700 km trasy z Omska.
Spotkania przy katedrze diecezji nowosybierskiej z katolikami rosyjskimi oraz litewskiego, polskiego i niemieckiego pochodzenia były bardzo emocjonalne. Stary kościół zrównano z ziemią w 1963 roku, gdzie teraz kamień z tablicą przypomina jego dzieje. Miasto 1,5-milionowe mocno nowoczesne, z teatrami i uniwersytetami, bogate przemysłowo, dosłownie bawi się w dni wolne.
W Tomsku, w mieście 650 z tysięcami mieszkańców, czuje się fantastyczną historię tej części Syberii, jej kulturę i wysoki poziom siedmiu działających uniwersytetów. Ulice obfitują w ciekawe budowle architektury XIX-wiecznej, a zwłaszcza konstrukcji drewnianej. Można powiedzieć, że cudownie ocalała świątynia katolicka, zbudowana przez Polaków w roku 1833, w której modlił się św. Rafał Kalinowski, odbył spowiedź św. Parafia posiada relikwie św. Rafała Kalinowskiego i wielu innych świętych. Także budynek przy ul. Lenina - to Polski Dom Sierot, z lat II wojny światowej. Cmentarz katolicki z mogiłami polskich zesłańców został całkowicie zniszczony i przeznaczono teren pod budownictwo. Polacy, żyjący potomkowie zesłańców, w tym miejscu tablicą upamiętnili pamięć o byłym cmentarzu.
Również i tutaj, do Tomska, chcę wrócić kiedyś jeszcze, a zawdzięczam to Bożej Opatrzności i wspaniałej postawie kapłańskiej ks. prob. Andrzeja Duklewskiego, wikariusza generalnego, który gości mnie wyśmienicie w Tomsku, a jego parafia terytorialnie w obwodzie tomskim jest większa niż cała Polska. Dzieła religijne, jakie tutaj zapoczątkował, choćby wybudowanie katolickiego gimnazjum, świadczą o jego kapłańskim charyzmacie, bycia Chrystusowym Pasterzem poszukującym zagubionych i zranionych owieczek.
Kończę pisać, a za oknem plebani w Tomsku pada deszcz. Czas iść spać i z ufnością wcześnie wstać, by ruszyć w drogę syberyjskim traktem przez Krasnojarsk do Usole Syberyjskiego i Irkucka, a potem zatrzymać się nad Bajkałem.
Ks. Dariusz Stańczyk
Rosja, dn. 24 lipca 2014 roku
http://l24.lt/pl/spoleczenstwo/item/37705-podroznik-syberyjski-ks-d-stanczyk-o-polskich-sladach-spotykanych-po-drodze#sigProGalleria3b1fbef294