Rūta Vainienė, prezes Litewskiego Stowarzyszenia Spółek Handlowych, twierdzi, że ograniczenie to, które miało, według rządzących, zwiększyć liczbę osób chętnych przyjęcia szczepionki mającej chronić od koronawirusa, wyczerpało się jeszcze przed jego wdrożeniem.
„Sektor handlu już od miesiąca żyje z paszportem możliwości. Początkowo obawialiśmy się kolejek przy sprawdzaniu paszportu możliwości, ale mamy dokładanie odwrotny efekt. Klienci idą do mniejszych sklepów, które obsługują bez paszportu możliwości. Ba, tak postępują nawet osoby posiadające ten certyfikatu! Dlaczego?” – pyta retorycznie Vainienė i kontynuuje: „Tego nie wiem. Widzę z kolei, że ograniczenie to, które miało zmotywować do zaszczepienia się (…), wyczerpało się jeszcze przed jego wdrożeniem. Z certyfikatem tym już żyjemy od miesiąca, ale liczba nowych zakażonych niestety nie koreluje” – do ogromnej rzeszy krytyków obecnego rządu dołącza szefowa Stowarzyszenia Spółek Handlowych.
Ekspertka poinformowała, że w dużych sklepach, które obsługują wyłącznie posiadaczy szeroko krytykowanego paszportu możliwości, klientów zmniejszyło się aż o około 25 proc. Oprócz tego paradoks tzw. polityki zwalczania wirusa polega na tym, że w dużych sklepach na jednego klienta przypada aż 23,2 metrów kwadratowych powierzchni, zaś w sklepach, które nie stosują tego certyfikatu – jedynie 9,6 metrów kwadratowych.
Vainienė podkreśliła, że w całej Europie jedynie Litwa i Cypr wdrożyły certyfikaty covidowe w sklepach z artykułami żywnościowymi.
Specjalistka wzywa władze do odwołania paszportu możliwości i stosowania dalej skutecznego sposobu walki z transmisją wirusa, jakim jest zarządzanie potokiem klientów w sklepach.