Szczątki kpt. Wojciecha Stypuły, poety, dziennikarza i żołnierza, zostały odnalezione w 2018 roku, przez członków ekipy krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Prowadzili oni poszukiwania w grobach wskazanych przez miejscowych mieszkańców jako nieznane i zapomniane mogiły poległych akowców. Odkrycie szczątków oficera stało się możliwe też dzięki relacji Izabelli Jasińskiej-Stankowskiej ps. „Marianna”, która była świadkiem jego tragicznej śmierci nad rzeką Wisińcza w rejonie solecznickim. Znamienne, że szczątki jego zostały odnalezione 22 lipca oraz konwój ze szczątkami akowca wyruszył do Polski 22 lipca, a więc dokładnie w 77. rocznicę Jego śmierci, zginął bowiem 22 lipca 1944 roku. Trumnę z zakładu pogrzebowego w Niemieżu konwojowali wysłannicy 11. Małopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Przedtem byli oni podejmowani w Ambasadzie RP w Wilnie przez konsul Irminę Szmalec oraz attaché wojskowego ppłka Piotra Sadysia.
Kpt. Wojciech Stypała walczył podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku. Po klęsce podjął służbę w konspiracji, najpierw w ramach Tajnej Armii Polskiej, potem w Armii Krajowej. Od lipca 1943 r. na Nowogródczyźnie był oficerem Biura Informacji i Propagandy oraz oficerem do zadań specjalnych w sztabie Zgrupowania Nadniemeńskiego AK (w IV batalionie 77. pułku piechoty AK ppor. Czesława Zajączkowskiego „Ragnara”). Uczestniczył w wielu akcjach i potyczkach zbrojnych. W lipcu 1944 r. walczył z Niemcami w operacji „Ostra Brama” mającej na celu wyzwolenie Wilna. Po otoczeniu żołnierzy AK przez wojska sowieckie na rozkaz dowódcy pułku mjra Wojciecha Kalenkiewicza ps. „Kotwicz” opuścił oddział i wraz Izabellą Jasińską próbował przez Puszczę Rudnicką przebijać się w kierunku Warszawy. Z relacji „Marianny” wynika, że 22 lipca 1944 r. rankiem dotarli na leśną polanę zwaną przez miejscowych Długą Wyspą. Chcieli odpocząć, choć wiedzieli, że ich śladem podąża sowiecki patrol. Zatrzymali się w starej leśniczówce. „Marianna” zeszła nad płynącą w pobliżu Wisińczę. Chwilę później przyszedł „Bartek”. Powiedział, że do leśniczówki dotarł patrol Sowietów. Po chwili któryś z nich zawołał „Bartka”. Gdy ten się podniósł, padł strzał. Prosto w serce. Porucznik osunął się na ziemię u stóp „Marianny”. Sowieci, nim odeszli, podpalili leśniczówkę…
Wojciech Stypuła urodził się 28 listopada 1904 r. w Tarnawie Dolnej (powiat wadowicki). Ojciec Józef był wiejskim nauczycielem, matka Julia ze Świerczewskich pochodziła z Warszawy. Jej ojciec był uczestnikiem Powstania Styczniowego, emigrantem w Paryżu i dopiero po zmianie nazwiska wrócił do Warszawy. Z kolei dziadek Bartłomiej Świerczewski walczył w Powstaniu Listopadowym. Stypuła ukończył czteroklasową szkołę ludową w Zembrzycach, potem uczył się w Gimnazjum im. Marcina Wadowity w Wadowicach, a maturę zdawał w gimnazjum w Żywcu. W latach 1924-1927 ukończył Szkołę Podchorążych w Warszawie i Oficerską Szkołę Marynarki Wojennej w Toruniu. Służył w 43. pułku piechoty w Kowlu, a po przeniesieniu do rezerwy pływał jako oficer polskiej floty handlowej. W 1932 r. ukończył kurs dziennikarski w Gdyni. Od roku 1933 był instruktorem żeglarskim Akademickiego Związku Morskiego w Jastarni, w którego barwach w sierpniu 1934 r. zajął pierwsze miejsce w regatach w Szwecji. Był także współpracownikiem gen. Mariusza Zaruskiego i jednym z budowniczych floty Związku Harcerstwa Polskiego. Od 1936 r. pracował w Warszawie jako dziennikarz. Był autorem książeczek edukacyjnych dla dzieci. Pisał do „Płomyka” i „Płomyczka”. Jest autorem wielu popularnych do dziś wierszyków, m.in. „Miała baba koguta”, „W poniedziałek rano kosił ojciec siano”.
Opracował Z. Ż.
Tygodnik Wileńszczyzny
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.