Organizatorzy marszu wnioskowali w Samorządzie m. Wilna o wydanie zezwolenia na kolejną akcję protestacyjną przeciwko zamiarom rządzących przyjęcia ustawy o partnerstwie, ratyfikacji Konwencji Stambulskiej z udziałem mniejszej liczby osób (7 tys.). Stołeczny samorząd pod kierownictwem liberała Remigijusa Šimašiusa nie wydał jednak zezwolenia.
Zezwolenia organizatorzy marszu nie otrzymali nawet po zmniejszeniu liczby uczestników do 800.
Ekspremier Saulius Skvernelis ocenił taką decyzję liberała jako atak na demokrację.
Šimašius odmowną decyzję argumentuje tym, że Wielki Marsz w Obronie Rodzin, będący, zdaniem organizatorów, wyrazem sprzeciwu przeciwko ustawie o partnerstwie i Konwencji Stambulskiej, nie jest protestem.
Samorząd m. Wilna wydał zezwolenie na Wielki Marsz w Obronie Rodzin 15 maja w Zakrecie, ale prawdopodobnie niedługo po tym zmienił zdanie, wysłał bowiem do jej uczestników niejedno przesłanie. Tegoż dnia uczestnicy marszu mogli widzieć napis na tablicach interaktywnych wywieszonych nad ulicami miasta „Wilno kocha wszystkie rodziny”.
Po kilku dniach na placu Ratuszowym w Wilnie zaś pojawiła się ławeczka w kolorach tęczy, która jest symbolem LGBT.
Za kolejnych kilka dni w Wilnie fragment ul. Zawalnej został również sprofanowany kolorami tęczy.