Gdy na początku lat 80. ubiegłego stulecia podjęłam pracę w archiwum historycznym, jedna z mych przyjaciółek, wcale nie zachwycona tym wyborem, wyznała, że jej wyobraźnia maluje obraz archiwisty mniej więcej taki: przed dużym stosem akt siedzi ledwo widoczna mizerna przygarbiona postać w narękawnikach i grubych okularach o smutnym wyrazie twarzy, będącym odbiciem wykonywania niezbyt ciekawej pracy. Można przypuszczać, że wiele osób ma podobne wyobrażenia o archiwach, choć niekoniecznie aż tak groteskowe.
Zbiór pergaminów i nie tylko…
Bardzo skutecznym środkiem popularyzacyjnym są wycieczki do archiwów, podczas których zwiedzającym są pokazywane najciekawsze dokumenty zarówno pod względem treści czy wyglądu zewnętrznego – np. w archiwum historycznym pokazywane są okazałe pergaminy z zapisanymi na nich przywilejami królewskimi, księgi sądowe, oprawione w skórę lub półskórek, o grubości ponad pół metra, jak też magazyny, w których dokumenty są przechowywane. Po takich wycieczkach ich uczestnicy zaczynają innym okiem spoglądać na archiwa i archiwistów.
Na Litwie jest obecnie 5 centralnych archiwów państwowych, 4 regionalne i 6 ich filii, na czele których stoi jednostka nadrzędna Służba Naczelnego Archiwisty Litwy, podlegająca Ministerstwu Kultury. Na stronie internetowej www.archyvai.lt można znaleźć informacje o przechowywanych w nich zbiorach, prowadzonych pracach, oglądać wirtualne wystawy dokumentów, zapoznać się z warunkami korzystania z archiwaliów w pracowniach naukowych (czytelniach), a nawet poznać nazwiska pracujących tam osób i się z nimi skontaktować. Dzisiaj archiwa są nowoczesnymi placówkami zaopatrzonymi w postępowe technologie, prawie wszystkie zlokalizowane w specjalnie zbudowanych budynkach (czego mogą zazdrościć archiwa wielu krajów), współpracują nie tylko między sobą w skali kraju, lecz również z archiwami za granicą (wspólne projekty, staże zawodowe, udział w konferencjach naukowych, itd.).
Zbiory i pracownicy
Archiwum Historyczne zajmuje szczególne miejsce wśród archiwów państwowych przede wszystkim ze względu na charakter (są to wyłącznie rękopisy w języku łacińskim, rusińskim, polskim, rosyjskim, litewskim, niemieckim i innych), chronologię (koniec XIV wieku do 1918 rok, dokumenty kościelne, podworskie, kolekcje do 1940 r.) przechowywanych tu dokumentów, ich objętość (długość półek, na których są ułożone dokumenty wynosi 17 kilometrów), jak też swą metrykę – równo za rok to archiwum będzie świętowało 170. rocznicę.
Niestety, do dzisiaj brak odpowiednich do rangi i wagi tej instytucji opracowań dotyczących jej zbiorów i dziejów (tu należałoby wyrazić wdzięczność prof. Alicji Kuleckiej z Warszawy za studium o Archiwum Państwowym w Wilnie 1923-1939, opublikowane w 2014 r.), jak również dorobku i osiągnięć pracowników, którzy całą energię kierują na wypełnienie zadań swej instytucji. Troszczą się o zachowanie dokumentów, badają i opracowują dzieje innych, rekonstruują ich historie, zostawiając dla potomnych czasem zaledwie swój autograf w opracowanych inwentarzach zespołów bądź sporządzonych doń indeksach, czy pieczęciach lub metryczkach w samych aktach. Osobiste ambicje naukowe i kariery zawodowe siłą rzeczy najczęściej są na drugim planie. Nadzieje należy pokładać w Wydziale Informacji i Upowszechnienia Dokumentów, którego pracownicy, a szczególnie jego kierowniczka Neringa Češkevičiūtė ma na swym koncie wiele inicjatyw popularyzujących archiwum. Może doczekamy się pięknego studium o Litewskim Państwowym Archiwum Historycznym?
Tekst ten o charakterze okolicznościowym ma być niczym zdalne spotkanie z archiwum i archiwistami, zainspirowane na cześć byłej wieloletniej pracownicy archiwum Krystyny Sosnowskiej, której wiedzy, mądrości i doświadczenia zawodowego beneficjentką czuje się nie tylko niżej podpisana, lecz wielu pracowników archiwum młodszych pokoleń. Jubilatka jako osoba charyzmatyczna potrafi łączyć ludzi. Miała dobre relacje z wieloma współpracownikami. Zostaną tu wspomnieni nie wszyscy, o których by się chciało opowiedzieć, lecz ci, którzy byli i są najbardziej związani z Jubilatką. Jest to też próba przekazania najbardziej istotnych informacji o Archiwum Historycznym, przechowującym bezcenną spuściznę i o niespotykanej ofiarności pracowników, ich kwalifikacjach zawodowych, o tym, że każdy bez wyjątku ma wielki osobisty wkład w zachowanie unikalnej spuścizny, jaką są zbiory archiwum, wspomnienia o wspaniałej atmosferze i dobrych relacjach między pracownikami, o tym, że wyższe wartości zawsze stały na pierwszym planie. Chciałabym, żeby to pisanie było zdroworozsądkowym zachwytem nad wspaniałą Instytucją i jej Pracownikami, nie zaś ich oceną.
Od Jagiełły do Mikołaja II
Archiwum Historyczne jako instytucja przeżyło wiele transformacji, jest ono albowiem sukcesorem kilku instytucji, działających w różnych okresach historycznych, w zależności od okresu zmieniała się nie tylko ich struktura wewnętrzna, przynależność państwowa i administracyjna oraz zbiory, lecz również lokalizacja zbiorów (aktualnie od czerwca 2017 r. mieści się przy ul. Mendoga (Mindaugo) 8, Wilno, w pomysłowo zmodernizowanym lokalu, zbudowanym w latach 30. ubiegłego stulecia jako siedziba Archiwum Państwowego Wilna).
Jako odrębna instytucja archiwum zostało powołane do życia 2/14 kwietnia 1852 roku Ukazem cesarza Rosji Mikołaja I pod nazwą Centralne Archiwum Akt Dawnych w Wilnie. Główny zrąb jego zbiorów – archiwa Trybunału Głównego WXL, Wileńskiego Sądu Ziemskiego i Wileńskiego Sądu Grodzkiego od pół wieku, jako zasoby zamkniętych instytucji były pod opieką Wileńskiego Sądu Powiatowego (czyli archiwum jako instytucję de facto można by nawet uznać za starsze).
W archiwum głównie są przechowywane dokumenty urzędów państwowych Wielkiego Księstwa Litewskiego (oryginalne księgi Kancelarii WXL – Litewska Metryka od końca XVIII wieku do dzisiaj znajdują się w Moskwie, w archiwum historycznym w Wilnie są ich kopie w postaci mikrofilmów, wykonanych w latach 80. ubiegłego stulecia), administracji Rosji carskiej oraz niemieckiej z czasów I wojny światowej, ogromne zbiory dokumentów kościelnych, archiwa podworskie słynnych rodów – Radziwiłłów, Ogińskich, Sapiehów, Kossakowskich i innych, dokumenty różnych kolekcji – najsłynniejsza z nich kolekcja Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie. Można śmiało twierdzić, że w tym archiwum są informacje dotyczące historii każdego z nas.
10 lat bez wynagrodzenia
Z przedwojennej publikacji Ryszarda Mienickiego o Archiwum Akt Dawnych w Wilnie dowiadujemy się o niezwykłym przykładzie ofiarności Andrzeja Malczewskiego, który nie tylko nie pobierał wynagrodzenia za opiekę nad Archiwum Trybunalskim, lecz przez pewien czas przechowywał akta we własnym mieszkaniu. Większość pracowników archiwum do dzisiaj cechuje ofiarność chociażby ze względu na niewspółmierne zarobki w stosunku do wykonywanej pracy. Praca zaś w archiwum rzeczywiście wymaga pewnych predyspozycji – wiedzy, znajomości języków, dociekliwości, cierpliwości i chyba pokory. W wielkim uproszczeniu rzec można, że prawie we wszystkich krajach praca archiwistów była i jest niedoceniana. Uwaga względem archiwów przede wszystkim polega najczęściej na oczekiwaniu od archiwów ich dyspozycyjności wobec państwa i społeczeństwa i jej egzekwowaniu. Jako przykład takiej gotowości można przytoczyć skierowanie wszystkich sił na początku lat 90. XX wieku na wypełnienie zamówień społecznych. W archiwum historycznym w tym celu został powołany specjalny Wydział Dokumentów Kościelnych pod kierownictwem Aušry Rutulienė. Początkowo archiwum na podstawie ksiąg metrykalnych wystawiało obywatelom krajowym i zagranicznym po ponad 30 tysięcy zaświadczeń rocznie, udzielało i udziela odpowiedzi na listy napływające z całego świata w różnych językach, wykonuje kwerendy nie tylko o charakterze genealogicznym.
Mentor jako koleżeńska przysługa
Od pewnego czasu w instytucjach państwowych został wprowadzony etat mentora, przysługujący doświadczonym i zasłużonym pracownikom, którzy nie mogą według prawa pozostawać na dotychczasowych stanowiskach. I jest to bardzo słuszne, gdyż taka okazja korzystania z unikalnych zasobów ludzkich przynosi dobro dla obu stron. W archiwum historycznym od niepamiętnych czasów starsi i bardziej doświadczeni koledzy bezinteresownie dzielili się swą wiedzą i pomagali we wszystkim młodszym. Gdy nasza Jubilatka zaczynała pracę w archiwum, miała okazję być uczennicą słynnego śp. dra Jerzego Ordy, wybitnej postaci pod każdym względem. Była wówczas w archiwum grupka znakomitych specjalistów: obecny profesor Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie Zigmas Kiaupa, Władimir Sawickij, Romas Firkowicz, Giennadij Kisielow, Irina Szestakowa, Eleonora Gecmanas.
Można wymienić szereg „bezetatowych mentorów” archiwum zarówno z grona VIP-ów jak też asów archiwistyki: Alfonsas Tamulynas, b. wicedyrektor, Rūta Šimulė, utytułowana kiedyś przez kurtuazyjnego zagranicznego petenta „władczynią” – „valdovė” – zamiast vedėja, który napisał list po litewsku korzystając ze słownika. Bawiło to nas, ale dziś myślę, że ta pomyłka ma swoją wymowę, wskazuje na ogromną znajomość zbiorów archiwum, jaką posiada pani Rūta. Jej doradczyni Daiva Botyrienė, jak się wydaje, też rokuje w tym kierunku duże nadzieje, zaś była doradczyni tego Wydziału – Dalia Janušauskaitė – niedościgniony „detektyw” archiwalny, znawczyni topografii dokumentów w archiwum, według swej metodyki zawsze potrafiła odnaleźć dokument omyłkowo położony nie na swoje miejsce, co też się czasem jednak zdarza. Poza tym Dalia to gorąca patriotka archiwum. Nieodżałowana śp. Leokadia Olechnowicz (jak mało kto szczerze oddana archiwum, kierownik Wydziałów: Informacji i Akt Dawnych, dla przyjaciół pani Leokadii pocieszeniem stało się zatrudnienie jej córki Anny Grzybowskiej w Wydziale Technologii (wydziale młodym wiekiem i duchem). Galina Baranowa (dziś też już nie pracująca w archiwum, w którym pozostawiła niezatarte ślady, jak sama wyznaje, że gdy według skierowania trafiła do archiwum (istniał bowiem po ukończeniu studiów trzyletni przymus pracy) nie zamierzała tu dłużej pozostać. Mimo że jest podobnie jak obecna Jubilatka „wulkanem energii” archiwum zdołało ją zatrzymać, stała się znakomitą znawczynią judaików, uczestnicząc w licznych konferencjach krajowych i zagranicznych, audycjach medialnych dostojnie pełniła rolę „ambasadora” archiwum, dziś – renomowana genealog prywatna. Eugenia Winogradowa, będąc nie tylko uosobieniem łagodności, życzliwości i cierpliwości, nigdy nie eksponowała swej erudycji, tylko zawsze była gotowa do pomocy, takiej gotowości zawsze się można spodziewać również od Vilii Masaitienė. Mentorem jest, oczywiście, też Aleksander Baniusiewicz, należący do młodszego pokolenia niż wyżej wymienieni. Gdybyśmy użyli górnolotnego stylu, nie dla pięknego frazesu, lecz dla bardziej wiernego oddania istoty rzeczy, można powiedzieć, że Baniusiewicz jest niekoronowanym królem królestwa Akta Dawne Archiwum Historycznego oraz Akta Innych Krajów Ościennych (czyli różnych zasobów archiwalnych), jako jedyny w archiwum zna w doskonałości język rusiński (wszystkie inne języki potrzebne w tym archiwum również, nie mówiąc już o głębokiej wiedzy historycznej). Tą bogatą wiedzą i doświadczeniem dzieli się z innymi, jest mentorem nie tylko dla młodszych i starszych kolegów, lecz również dla swej małżonki Maryny, która jest wzorowym kustoszem archiwum, pod jej opieką znajdują się zbiory kościelnych ksiąg metrykalnych – dokumenty ostatnio najbardziej wykorzystywane.
Fenomen kadry archiwum
Wieloletni pracownicy – najbardziej charakterystyczna cecha archiwum historycznego. To jest zauważalne bez specjalnych badań. Staż pracy w archiwum od 20 do 40 lat nie jest czymś wyjątkowym. Jak dotąd rekord to 50 lat. Wśród aktualnych pracowników takich „dwudziesto- trzydziesto- i czterdziestolatków” jest ponad połowa. Najczęściej tak się dzieje, że zatrudnieni w archiwum bardzo szybko uciekają bądź wiążą się z nim na długie lata. Niektórych nie udało się zatrzymać. Czasami z wyjściem z archiwum był związany awans – przejście do jednostki nadrzędnej: Antanas Damasickas, lle Damasickienė, Laima Tautvaišaitė (po latach wróciła jako dyrektor), Daina Čenytė. Od początku lat 60. XX w. były trzy przypadki awansu na stanowisko dyrektora i dwa przypadki – na wicedyrektora. Takie awanse są pewnego rodzaju moralnym wsparciem i nobilitacją dla wszystkich. Zwłaszcza za czasów dyrektorstwa Tautvaišaitė i Virginii Čijunskienė większość pracowników, jak się wydaje, nie czuła do swej Zwierzchności dystansu, doświadczając wsparcia i dobroci tej Zwierzchności, co nie oznaczało, że było miejsce na zbytnią poufałość.
Wieloletni byli też dyrektorzy: Iwan Sprogis – 36 lat, Nikita Gorbaczewski i Domas Butėnas – po 25 lat, Tautvaišaitė – 18 lat pełnienia tego urzędu.
Należy z wdzięcznością i smutkiem wspomnieć o wszystkich, którzy zbyt wcześnie odeszli z tego świata, wśród nich – Dyrektor Tautvaišaitė, wicedyrektor Gieorgij Supranowicz, wspomniana już Olechnowicz, Anna Bankauskienė, Czesława Błażewicz.
Wydział zlikwidowano...
Powołany na początku tego stulecia Wydział Akt Dawnych pod kierownictwem Olechnowicz dziś nie istnieje. Prace tego wydziału zasługują na szczególną uwagę i uznanie. Trzy osoby – Olechnowicz, Sosnowska i Baniusiewicz – wykonały ogrom pracy. Baniusiewicz kontynuuje opracowywanie akt dawnych, do tego dzieła włączona też została dr Wioleta Pansewicz.
Serdecznie polecam stronę archyvai.lt/lt/senieji-aktai.html, gdzie można zapoznać się z tym imponującym dorobkiem.
Na zakończenie chciałoby się życzyć wszystkim archiwistom pomyślności i satysfakcji z pełnienia tej zaszczytnej misji, archiwum jako instytucji sprzyjających warunków, kolejnych nie tylko dziesięcioleci lecz stuleci, wspaniałych młodych pracowników, których już teraz jest piękna grupka. To nic takiego, że młodzi dziś nie znają języków, znajomość których jest najbardziej pożądana w archiwum historycznym, znają oni dobrze język angielski i z najnowszymi technologiami są „za pan brat”, poza tym potrafią szybko się uczyć.
Drogiej zaś Jubilatce dobrego zdrowia, szczęścia i radości na długie lata!
Helena Szymanel, była pracownica (1981-2018) Litewskiego Państwowego Archiwum Historycznego
Tygodnik Wileńszczyzny