Według głównego specjalisty Państwowej Komisji Oddziału Straży Pożarnej w Szawlach Gintarasa Zonisa, który zbadał setki pożarów, wiele osób próbuje ukryć, co dzieje się w przypadku pożaru i wyobraża sobie, że mogą zagasić go samodzielnie.
– Nie jest źle, jeśli, powiedzmy, zapali się metalowy kosz na śmieci stojący na niepalnej powierzchni. Wystarczy zalać go wodą i przewietrzyć pomieszczenie. Ale najczęściej w przypadku pożaru ludzie spieszą się, rozbijają szkło gołymi rękami, dotykają rozgrzanych powierzchni lub materiałów, biegają po miejscu pożaru w kapciach lub boso. Więc zwykle oparzają dłonie i stopy – opowiada specjalista.
Według Zonisa, osoby starsze same zwykle niechętnie podejmują się akcji gaszenia. Zwykle dzwonią na numer alarmowy 112.
– Dochodzi do pożaru w jednym pomieszczeniu, w innym ktoś jest zamknięty i ogląda telewizję, ustawiając głośno dźwięk, ponieważ w starszym wieku często towarzyszy utrata słuchu. Kiedy osoba poczuje zapach dymu, pożar w domu już szaleje. Wówczas próbuje wezwać strażaków, ale ze strachu i stresu nie jest już w stanie wybrać numeru. Dlatego pomoc zwykle wzywają sąsiedzi – przedstawia standardową sytuację Gintaras Zonis.
Według głównego specjalisty, podobna sytuacja miała ostatnio miejsce w Kurszanach.
– 80-letnia kobieta oglądała serial w pokoju, a w kuchni w tym czasie paliły się dwa piece. Ponieważ kobieta lubiła porządek, powierzchnia pieca była pokryta kartkami czasopism… Obok suszyło się pranie, leżało drewno na opał, a drzwiczki paleniska nie były zamknięte. Więc wkrótce wybuchł pożar. Na szczęście udało jej się wyjść na zewnątrz i wezwać strażaków – powiedział Zonis.
Sporo pożarów wybucha też w kuchni, gdyż zapomina się o gotującym się jedzeniu w garnku.
– Ludzie gotują lub podgrzewają jedzenie i w tym czasie ucinają sobie drzemkę. Często ratują ich tylko przybyli na gaszenie pożaru strażacy. Mieszkańcy powinni więc przestrzegać zasady – ugotuj, zjedz, a potem rób inne rzeczy lub odpoczywaj. Należy również pamiętać, że płonącego tłuszczu nie wolno gasić wodą, ponieważ może dojść do wybuchu i wzbicia się w górę płomienia. Palący się garnek należy przykryć pokrywką, wyłączyć gaz i przewietrzyć pomieszczenie. Nadal jednak zdarzają się przypadki, gdy zapala się garnek lub patelnia, a ludzie gaszą je wodą lub wyrzucają przez okno, ochlapując się przy tym gorącym olejem – mówił Zonis.
Zdaniem specjalisty, wraz z końcem zimy temperatury zewnętrzne zaczynają się wahać od 20 stopni mrozu do 6 stopni ciepła, na skutek czego w urządzeniach elektrycznych gromadzi się kondensat. Jeśli instalacja elektryczna nie jest zmieniana od 30 lat, co zdarza się nader często, to w nieogrzewanych budynkach z powodu krótkich spięć wybuchają pożary.
– Kilka dni temu taki pożar wybuchł w jednym z garaży w Szawlach. Właściciel, zauważywszy, że palą się przewody, wezwał strażaków, a następnie sam ugasił pożar, choć poparzył przy tym rękę. Dzieje się tak zwłaszcza w przypadku pożaru budynków gospodarczych, garaży lub składzików – tłumaczy specjalista.
Dlatego, według Zonisa, najważniejszą zasadą w przypadku pożaru byłoby wezwanie najpierw pomocy pod numerem 112, a dopiero potem ocena sytuacji, czy posiada się odpowiednie środki gaśnicze – gaśnicę, niepalny materiał, wodę i czy samodzielnie gasząc płomień nie ucierpisz. I jeszcze – należy koniecznie kupić autonomiczny czujnik dymu, który w odpowiednim czasie poinformuje cię o pożarze.
Na podst. inf. Departamentu Ochrony Przeciwpożarowej i Ratownictwa
„Rota”