Uczestnicy wydarzenia szybko przekonali się, że naprawdę nie trzeba wiele, aby dobrze się bawić i w miłej atmosferze rodzinnie spędzić świąteczne popołudnie. Dzień Parafii w Mejszagole odbył się 15 sierpnia (w dniu odpustu), a jego temat przewodni brzmiał „To, co małe, daje szczęście”. Inicjatorami tego niezwykłego przedsięwzięcia były ambitne, młode osoby, które po raz kolejny wykazały się oryginalnością i pomysłowością.
– Chęć do działania wynika z integracji i wspólnego tworzenia czegoś nowego, a poza tym nasza zgrana ekipa organizacyjna świetnie się sprawdza przede wszystkim dlatego, że z każdego wychodzą szczere chęci i każdy stara się wprowadzać pozytywną atmosferę – dzieli się spostrzeżeniami Justyna Leonowicz, jedna z organizatorek. W kręgu realizatorów znaleźli się również Ewa i Joanna Leonowicz, Kamila Żygis, Katarzyna Magun, Jana Tamašunaitė, Justyna Tamošiūnienė oraz Daniel Adomaitis.
Frekwencja – mimo obaw pandemii i kuszącego orzeźwiającego chłodu pobliskiego jeziora – dopisała. Na placu przy Muzeum Księdza Prałata Józefa Obrembskiego zgromadzili się i młodzi, i starsi, całe rodziny, ksiądz proboszcz Witold Michałowski z goszczącym w parafii klerykiem Aleksandrem, by zmagać się drużynowo i indywidualnie w oryginalnych konkursach i zadaniach przygotowanych z wiedzy o życiu parafialnym i nie tylko...
Sporo emocji wzbudził konkurs, w którym trzeba było wykazać się kreatywnością i z kilku zupełnie przypadkowych przedmiotów (kijki, skrawki materiału, kamienie, tasiemki) ułożyć, zbudować lub zaprezentować symbole chrześcijaństwa.
– Drużyny były wybierane losowo, dlatego w każdej z nich znalazły się osoby w różnym wieku, co ułatwiło integrację, wszystkie bowiem zadania wymagały komunikacji, wsparcia, wiedzy, każdy mógł się sprawdzić w swojej dziedzinie – opowiadała Ewa Leonowicz. I rzeczywiście, rywalizacja była zdrowa, pełna śmiechu i pozytywnej energii, tak więc wszyscy byli zwycięzcami i każda z drużyn otrzymała nagrodę – wyborny miód ufundowany z pasieki Dariusza Tomaszuna.
– Jesteśmy dumni, że inicjatywa święta parafii wyszła od młodzieży, która sama wszystko wymyśliła, zorganizowała, przeprowadziła, a naszym zadaniem było tylko dobrze się bawić. Młodzi ludzie sami biorą sprawy w swoje ręce i okazuje się, że potrafią to dobrze zrobić – mówiła z uśmiechem minister spraw wewnętrznych Rita Tamašunienė, która jako mejszagolanka zawsze jest obecna na wszystkich świętach. I właściwie uśmiech był głównym symbolem spotkania, bo do końca zdobił twarze uczestników, a i dziś wspomnienie tego dnia przywołuje go z powrotem.
Mimo iż spotkanie nie miało charakteru koncertu, to w ramach wytchnienia można było posłuchać chóru parafialnego „Moderato”, który spontanicznie wykonał dwie pieśni a capella i solowego występu Justyny Leonowicz. Osoby duchowne miały swój znaczący udział w organizacji, gdyż prowadziły pogadanki i dyskusje w grupach. Kleryk Aleksander, siostra Ola moderowali dyskusje, sprowadzając je na tory zagadnień człowieka w chaosie współczesnego świata. Ścieranie się poglądów młodszego i starszego pokolenia pomogło zrozumieć racje i tych mocno zakorzenionych w Kościele i tych poszukujących do niego drogi.
– Dzisiejsze spotkanie jest w pewnym sensie wykonaniem woli testamentalnej prałata. Pałacyk żyje, słychać w nim gwar dzieci i dyskusje młodzieży. Każdy wyszedł stąd wzbogacony nie tylko wzajemną obecnością, ale i wiedzą, którą tu zdobył. Ksiądz prałat patrzy z góry i jest dumny z parafii mejszagolskiej. Jestem o tym przekonana – stwierdziła kierowniczka muzeum Józefa Markiewicz.
Dzień parafii pozostawił niedosyt, ksiądz proboszcz, który wspomógł finansowo i obecnością ogarnął całe przedsięwzięcie już myśli o następnych spotkaniach. Zwłaszcza, że młodzież jest chętna, zaprzyjaźniona drużyna zuchmistrzów z ZHPnL w pełnej gotowości zawsze na straży do pomocy, a muzeum otwarte na wszelkie inicjatywy. Jest więc nadzieja, że obok święta parafii w Mejszagole powstaną inne inicjatywy scalające mieszkańców.
Natalia Urbanowicz
Tygodnik Wileńszczyzny