Wszystkie służby społeczne zostały postawione do gotowości: samorządy przygotowały miejsca izolacyjne dla tych, którzy po powrocie z zagranicy muszą odbyć obowiązkową kwarantannę. Pracownicy społecznych ośrodków i placówek, w których nie ma teraz podopiecznych, zorganizowali pracę w taki sposób, że dostarczają niezbędną pomoc do domu, troszczą się, żeby przywieźć posiłki dla objętych kwarantanną. Podobnie pracownicy socjalni przy gminach nadal wspomagają osoby samotne i starsze, którym dotąd udzielali pomocy. Całą paletę inicjatyw zaproponowali nauczyciele, dzieląc się najprzeróżniejszymi pomysłami zdalnego nauczania na portalach społecznościowych.
Ze stołówki „Caritasu” archidiecezji wileńskiej korzystają osoby najuboższe. Dotychczas posiłki były organizowane na miejscu. Jednak w czasie kwarantanny, kiedy zobowiązuje zakaz zgromadzeń w jednym miejscu, obiady we wtorki i piątki są szykowane na wynos. Do pomocy „Betanii” zaangażowały się m.in. zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety.
– Centrum Młodzieżowe Archidiecezji Wileńskiej zaapelowało o pomoc w różnych przedsięwzięciach społecznych. Pomyślałyśmy z siostrami, że skoro jesteśmy zamknięte w domu, to mogłybyśmy przynajmniej szykować obiady dla stołówki „Caritasu”. Obieranie cebuli, pakowanie posiłków – to wszystko wymaga dodatkowych rąk i czasu do pracy – w trakcie rozmowy z „Tygodnikiem” stwierdziła s. Daniela Owczarowa.
Z kolei społeczność ośrodka opiekuńczego w Giejsiszkach (Centrum Dobrobytu Rodziny i Dziecka Rejonu Wileńskiego) wpadła na pomysł, że w czasie kwarantanny będą szyć maseczki ochronne.
– Pierwsze dwa tygodnie, kiedy zamknięto szkołę, a uczniom ogłoszono dwa tygodnie wakacji, to dzieci z ośrodka opiekuńczego zostały odizolowane. Wychowawczynie wymyśliły dla nich pracę: wspólnie z podopiecznymi szyły maseczki, których teraz tak brakuje – wyjaśnia Krystyna Malinowska, kierowniczka Wydziału Usług Socjalnych dla Rodziny i Dziecka samorządu rejonu wileńskiego.
To tylko niektóre przejawy dobroci w naszym społeczeństwie. Chce się wierzyć, że jest ich o wiele więcej niż złości i agresji.
Teresa Worobiej
Fot. archiwum/FB
Tygodnik Wileńszczyzny