Zdaniem zastępcy dyrektora Państwowej Służby Żywoności i Weterynarii, Mantasa Staškevičiusa, o niebezpiecznych produktach firmy „Biovela” „Maxima” wiedziała już 3 lutego, jednak poinformowała o skażeniu mięsa dopiero 7 lutego. Skażone produkty mogły więc trafić w ręce konsumentów.
Staškevičius twierdzi także, że nie ma informacji, by „Maxima” podjęła natychmiastowe działania w sprawie niebezpiecznego mięsa, dlatego nie można wykluczyć, że te produkty zostały sprzedane klientom.
Ogółem do sprzedaży trafiły 3 skażone partie mięsa – około 20 ton. Obecnie są one całkowicie wycofane. Wszystkie produkty znajdujące się w sprzedaży są bezpieczne.
Decyzja o karach dla „Bioveli” i „Maximy” zapadnie po zakończeniu badań. Pierwsze wyniki mają być w końcu tego tygodnia.
„Biovela” do momentu zakończenia badań wstrzymuje się od komentarza w tej sprawie.
W miniony piątek „Maxima” z powodu skażenia mikrobiologicznego znalezionego w karkówce i szynce wieprzowej firmy „Biovela” wstrzymała do soboty sprzedaż świeżego mięsa.
Na podst. BNS