Funkcjonariusze Państwowego Oddziału Pożarniczego Państwowej Straży Pożarnej w Wilnie odwiedzają mieszkańców w każdy czwartek, aby zachęcić ich do zakupu i zainstalowania autonomicznych czujników dymu.
Podczas akcji prewencyjnej „Żyjmy bezpieczniej” strażacy najczęściej odwiedzają osoby, który mają utrudniony dostęp do informacji, gdyż nierzadko nie posiadają nie tylko internetu, ale też telewizorów, a nawet elektryczności.
Ponadto po każdym przypadku, gdy w pożarze ginie człowiek, funkcjonariusze straży pożarnej odwiedzają osoby mieszkające w promieniu kilimetra od miejsca zdarzenia i nakłaniają do instalacji urządzeń mogących zapobiec nieszczęściu.
W tym roku każdy z funkcjonariuszy straży pożarnej jest zobowiązany do odwiedzenia 60 mieszkań lub domów. Największą uwagę poświęcono mieszkańcom rejonu wileńskiego, ale nie zapomniano także o mieszkańcach Wilna.
W miniony czwartek odwiedzono 224 mieszkań, inspektorzy chodzą po dwóch, gdyż nierzadko dochodzi do konfliktowych sytuacji.
Wizyta inspektorów ma charakter jedynie informacyjny, gdyż wiele osób nie chce montować detektorów, gdyż myśli, że będzie to związane z przeciąganiem przewodów lub nie wiedzą, gdzie nabyć tego typu urządzenia.
Mieszkania socjalne w czujniki zaopatruje samorząd, ale montażem muszą się zająć sami mieszkańcy.
Niestety nie wszyscy wykazują się odpowiedzialnością. Jak poinformowała straż pożarna w rejonie wileńskim, w Podbrzeziu, pracownicy samorządu zamontowali czujnik dymu w domu, w którym mieszkała rodzina z 9 dzieci. Niestety mieszkańcy domu zdjęli detektor i go sprzedali, niedługo po tym w domu wybuchł pożar.
Pozytywnym przykładem jest przypadek z Rukojni, gdzie w jednym z domów, podczas gdy domownicy spali, w kotłowni zapaliło się drewno. Na szczęście zadziałał detektor, dzięki czemu udało się nie tylko uratować życie ludzkie, ale i dom.
Na podst. BNS